Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2012, 23:56   #3
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Riddleport... woniejące niczym beczka zgniłej kapusty skropionej cennymi olejkami i perfumami. Przyjemne miejsce, w którym ciężko było o oszołoma, który polowałby na kogoś innego z powodu dobra i wszechświatowej sprawiedliwości. Nie miał nic przeciwko dobru i sprawiedliwości, ale osobiście miał pewne zatargi z oszołomami. Może to przez jego wrodzony urok, połyskujące w ciemności oczy, a może zwyczajnie kły, które tak dobrze uwydatniały jego uśmiech. To ostatnie niewątpliwie pomagało mu w pracy, nawet solidnie podpity krasnolud dwa razy pomyśli czy faktycznie nie opuścić lokalu, kiedy błyszczą przed nim kły, mogące swobodnie przegryźć mu arterię. Dzisiaj miał jednak inne plany na wieczór, ustawił swoją zmianę w Parszywym Trolu, jednej ze spelun w Jabolu, na dzień, teraz więc swobodnym krokiem zmierzał w kierunku Złotego Goblina. O ponownym otwarciu kasyna głośno było na mieście, więc nie mógł tego przegapić, kto wie, może nawet udałoby mu się odkuć dzięki uciułanym po drodze srebrnikom. Roześmiał się gorzko na tą myśl, najpewniej wszystko przetraci, ciągle nie wiedział czemu był takim optymistą czasami.


Od samego wejścia mu się spodobało. Odrobina przepychu, złoty goblin, zapewne pozłacany, ale to akurat nie było istotne. Przebrane na sukuby dziewczyny dopełniały uroku, więc bez wahania podpisał papier mający udawać cyrograf, atramentem, nie krwią. Zaraz po przemowie Saula ruszył do stołów. Miał zamiar coś wygrać, a gdyby się nie udało, zawsze ktoś mógł mieć jakąś robotę dla najemnego ostrza. Zaczął od łącznika, chwycił kości i dołączył do jednego ze stołów. Zaczęło się fatalnie, krupier spokojnie zgarnął stawkę, druga partyjka skończyła się remisem, dopiero czwarty i piąty rzut przyniosły mu jakiś profit. Odszedł od stołu z czterema dodatkowymi srebrnymi zębami. Wyglądało to nieźle ruszył do stołu z ghuletką, dobiegało od niego dużo więcej śmiechu i ryków wściekłości niż od innych. Obstawił...
- To ci tak tam zwisa? Ah... mięśnie powiadasz? - kuleczka tym razem wylądowała na "Ciało". Mimo tego że nie wygrał, zaczynało mu się podobać. Kolejny ząb poleciał na stół.
- Czy wszyscy w rodzinie macie tak tępe wyrazy twarzy? Czy to tylko ty? - wypadło "dziedzictwo". Teraz obserwował reakcje, nie był jedynym obstawiającym, więc przynajmniej kilku mocno spąsowiało na twarzach.
- Niezła kiecka... ah wybacz, twierdzisz że to spodnie? - wypadło na "ubranie"
- Jaki jest dobry elf? Hmmm... nie wiem, nie znam. - wypadło na "rasę". - Don miał dość ghula, co prawda jego docinki mu się podobały, ale niestety, został mu już tylko jeden z zębów zyskanych w łączniku.

Don podrzucił srebrnika i wrócił do stołu z łącznikiem, kolejne dziesięć rundek nie mogło mu zaszkodzić. Przy okazji czekał na jakiś punkt kulminacyjny, mogło to być jedynie przeczucie, ale zdawało mu się że tak pięknie wyreżyserowane przedstawienie, ma jeszcze jakąś niespodziankę w zanadrzu. Zwłaszcza że postarali się nawet o prawdziwego diabła. Wziął kości do dłoni i rzucił.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline