Azakir az Azakara szedł ulicami wioski, którą tutejsi prymitywni barbarzyńcy nazywali Riddleport. Oczywiście według tutejszych standardów, było to miasto, ale alchemik z imperium padyszachów nie musiał się przejmować tym, co sądzą tutejsze dzikusy. Patrzył z obrzydzeniem na brudne, zabłocone ulice. "Tutejsi są zbyt głupi, żeby znaleźć niewolników do sprzątania, nie mówiąc już o przyzwaniu demonów lub dżinów, jak się ri w cywilizowanych krajach" Westchnął i pokręcił głową ze smakiem. Westchnął i wszedł do środka.
Karczma była nie duża i skromnie urządzona, Barmanki w strojach tylko minimalnie mniej pruderyjjnie niż większość kobiet w tych zimnych i bigoteryjnych stronach. Jedna podała mu cyrograf. Uśmiechnął się, bowiem wiedział, że wszystkie dusze Keszytmów należały do Padyszacha i tylko jego bogowie mieli prawo prosić o ich wydanie. I tak gdy zaczął się podpisywać, okazało się, że będzie on nieważny bo nie mógł wpisać więcej imion przodków niż do trzeciego pokolenia, a w imperium było wymagane minimum do ósmego. Potem poprzyglądał się chwilę impowo i podszedł do właścicela.
- Jestem Azak az Azakara Syn Zakha zakar kara, i Keleszy kalesz Keszel, którzy byli potomkami - przez pięć minut wymieniał krewnych do szesnastego pokolenia, potem rzekł
- Jako osobnik nieskończenie łaskawy i życzliwy, chciałem wam sprawić zaszczyt zatrudnienia mnie w charakterze osoby, która uczyni pobyt w tym przybytku nie zapomnianym, dxiięki cudownym napojom, które stworze wykorzystując wiedzę alchemiczną z nieskończenie cudownego imperium Padyszachów, niech bogowie wychwalają ich święte imiona - Starał się mówić jak do dziecka lub osoby oziężałej umysłowo, aby mieć pewność, że zostanie zrozumiany.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Ostatnio edytowane przez Slan : 18-05-2012 o 10:16.
|