Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2012, 02:34   #9
zabawowy sigmund
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość
Wstał, rozprostował nogi, zarzucił parę razy rękoma... Złapał się za twarz i powoli, rozcierał skórę. Przeciągnął się. Zastałe kręgi strzelały niemiłosiernie.
Przyjrzał się jeszcze raz. Obraz wyostrzał się powoli, jak w obiektywie aparatu.
Tak... 8 osób, z czego dwie wyraźnie wcześniejsze.
Obdarci i zranieni... przerażeni...

Uciął tok myśli.

Nie powinien teraz się nad tym zastanawiać. Nie chciał.

***


Szedł korytarzem. Był on przytłaczający swoją długością i niskim sufitem. Biała, zamknięta przestrzeń, brak możliwości zmiany kierunku.

"Hologramy... Dziwne znaki, gdzie ja k**** jestem?"

Sterylna, nierealna czystość. Brak jakichkolwiek bodźców. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi.
W pustej ciszy, szum oddechów, i niosący się echem tupot nóg, zlewały się w nieznośny szum, potęgujący poddenerwowanie, skołowanie.
To było zbyt natrętne, by nie być jawą.

Gdziekolwiek nie działa się ta farsa, Zack tam był -naprawdę.

Następstwa były tu boleśnie logiczne. Nieprzyjemne bodźce nie ustawały. Cholera jasna! On się tu znalazł i musi się dowiedzieć, co się dzieje.

Mimo to, milczał. Był w tym momencie pogrążony w sobie. W burzy wściekłych odruchów poznawczych, daremnie usiłujących wychwycić w tym bezsensie choć zlepek, sensownej przydatnej informacji.

Nawałnica pytań w końcu przemogła za sprawą czerwonej widoku za oknem. CO TO DO JASNEJ CHOLERY JEST!?

-K***... - rzucił półprzytomnym tonem.
Powtórzył to jeszcze trzy razy, zmieniając akcent.

Do tej pory wszystko zdawało się tak rzeczywiste... Mógł być w Hmmm... świrówku, albo na oddziale szpitalnym. Ale gdyby flashback zakrzywiał jego postrzeganie, ale wtedy to czy byłoby to aż tak realne. Nie wiedział już w co wierzyć. W realność doznań, czy w cholerny rachunek prawdopodobieństwa.

On usilnie przeczył możliwości znalezienia się w latającym domu wariatów, na orbicie nieznanej, rażącej czerwienią, planety. Prawda?


Jak mógł znaleźć się tak daleko?

Miał już otwierać usta do odpowiedzi, kiedy zauważył, że dziewczyna - jedna z szóstki, świeższych, z błogim uśmiechem zaczęła dobierać się do konsol.

To było ryzykoewn. Nie mogła tego zrobić. Zack wpierw domagał się odpowiedzi, a szperanie przy wszelkim sprzęcie wprowadzało tylko dodatkowy chaos.
Dotknął delikatnie jej ramienia.

-Zostaw to. Na razie. Nie wiem co się do cholery dzieje, ale na pewno jesteś tak samo prawdziwa jak ja.
 
zabawowy sigmund jest offline