Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2006, 23:53   #15
imported_Elwin
 
Reputacja: 1 imported_Elwin ma wyłączoną reputację
Oto moja postać :

Jestem człowiekiem jak zresztą widać raczej średniego wzrostu bo mierze jakieś 170 cm, mam długie ciemne włosy sięgające mi trochę za łopatki zazwyczaj zebrane w kucyk oraz bródkę i wąsik. Niektórzy mówią że jestem słaby, może to i prawda bo moje ciało nie jest potężnie zbudowane, ale za to jestem szybszy niż większość ludzi. Mój umysł pozostaje zawsze sprawny, posiadam też urok osobisty który sprawia że łatwiej zdobywam zaufanie ludzi jak i to że wierzą w moje słowa. Te wszystkie cechy uczyniły mnie tym kim jestem, a jestem sprytnym łotrzykiem który umie wykorzystać okazję. Gdy moje talenty nie wystarczają umiem odwołać sie do magii iluzorycznej żeby sprowadzać na moich przeciwników fałszywe obrazy jak i ukazywać im ich strachy ponieważ niektóre iluzje wyciągną z nich ich lęki i je ukształtują. Tylko jedna osoba poznała kim jestem naprawdę, nie ignoruje mnie jak i zna moją prawdziwą naturę i charakter. Znamy się już jakiś czas i pomagamy sobie nawzajem. Kocham ją ale nie wiem czy to zauważyła. Normalnie nie jestem bohaterem ale za nią pójdę w ogień oraz jej nigdy nie zdradzę. Przyjaciół sie nie zdradza a co dopiero osoby które sie kocha. To by było chyba na tyle o mnie.... a jednak o czymś zapomniałem. Nie mogę powiedzieć że jestem wykwintnym szermierzem ale umiem machać mieczem jak i dźgać sztyletem, choć i inne rodzaje broni nie są mi całkiem obce to jednak najbardziej preferuje te dwie. Jednak jeżeli idzie o broń to rzucanie sztyletami (umiem to robić jednakowo dobrze każdą ręką ot przydatna sztuczka i robi wrażenie) i strzelanie z lekkiej kuszy są tym co preferuje (ciężka sprawia mi za dużo kłopotu przy naciąganiu i jest dla mnie za wolna). Jako że nie jestem zbyt silny to nie nosze zbroi no chyba że skórzaną w wyjątkowych przypadkach... poza tym nie lubię gdy zbroja ogranicza mi swobodę ruchów a skórzana robi to jak coś w najmniejszym stopniu. Co do moich umiejętności to umiem przekonywać ludzi jak i ich zastraszać, jestem też niezłym dyplomatą. Skradanie, nasłuchiwanie czy ukrywanie się też nie są mi obce. Moją pasją jest słuchanie oraz opowiadanie opowieści... ot taka słabostka. Mam nadzieje że nie zanudziłem Cie słuchaczu opisem mojej skromnej osoby. Dziękuję za wysłuchanie tej krótkiej historii i do zobaczenia później, mam nadzieję że jeszcze sie spotkamy.

Jak się dostałem do bandy Szkarłatnych Cieni to już zupełnie inna historia ale może zechcesz jej wysłuchać drogi słuchaczu. Początki jak każdy wie nie są nigdy proste.... mój też nie był. Byłem zwykłym łotrzykiem bez patrona ani nikogo kto mógłby mnie wesprzeć lecz jakoś dałem sobie rade sam na ulicach co nie jest łatwą rzeczą. Po długim czasie spotkałem jakiegoś łotrzyka zwanego Bartusem „Krwawą Czwórką”, jego przezwisko pochodzi podobno od tego że zabił 4 gości w karczemnej bijatyce gołymi rękami, był to niezbyt bystry osiłek ale za to pewny siebie. Udało mi sie jednak go zastraszyć, ktoś to zauważył i tak słowo o moich umiejętnościach i różnych talentach dotarło do Szkarłatnych Cieni. Odszukali mnie i zaproponowali członkostwo. Niewiele myśląc zgodziłem się jako że bycie samemu nigdy nie jest łatwe na ulicach, a poza tym ta grupa zaczynała obrastać w sławę i zorientowałem sie że mogą z tego powstać interesujące opowieści... ot kolejny powód żeby sie przyłączyć. Tak więc oto jestem członkiem tej grupy i nie żałuję tego choć czasem za szybko sięgają po ostrza, a czyż nie lepiej zastraszyć kogoś albo przekonać ? W końcu martwy na nic się nie przyda. Pomimo tego wszystkiego dobrze czuję się w tej grupie. Tak właśnie dostałem się do Szkarłatnych Cieni i zacząłem nowy rozdział w moim życiu.

Przypomina mi się jeszcze jedna historia a mianowicie jak zdobyłem magiczną torbę która potrafi pomieścić niewiarygodne ilości przedmiotów wcale nie zwiększając swojej wagi... cóż to za wspaniały magiczny przedmiot. Magowi któremu to zabrałem nie będzie jej brakować ponieważ jego napuchnięte i zimne ciało pewnie dalej spoczywa w ciemnym zaułku tam gdzie go wykończyliśmy.

Co do ekwipunku jaki mam przy sobie to jest nim typowy ekwipunek podróżnika czyli koc, parę ubrań na zmianę od pospolitych po naprawdę ładne, parę płaszczy, parę par butów i rękawiczek jakieś 2 stylowe kapelusze (choć ich raczej nie nosze ale mogą sie kiedyś przydać), z 3 fajne książki do czytania, pusta książka na notatki, atrament i pióra do pisania, parę butelek dobrego wina i piwa, sól, pieprz, cukier i inne przyprawy w pudełkach, jedzenie podróżne na tydzień, 50 bełtów do kuszy, 20 sztyletów do rzucania, osełka, hubka i krzesiwo, 2 bukłaki z wodą, małe lusterko, kilogram mydła, grzebień, przybory do golenia, z metr rzemienia do wiązania włosów, 20 metrów mocnej liny jedwabnej i kotwiczka do tego, z 10 świec, lampę oliwną i oliwę do niej, nieprzemakalną tubę na mapy i zwoje, parę pustych sakw, zestaw medyka czyli zioła maści i bandaże w małej skrzyneczce, namiot i drewno na opał (w wystarczającej ilości na parę ognisk), 200 sztuk złota. Te rzeczy mam w magicznej sakwie zaś na sobie ubranie, 4 sztylety (po 1 w każdym bucie 1 w rękawie lewej ręki i 1 przy pasku), rapier, lekka kusze, kołczan z 10 bełtami, parę małych sakiewek w których trzymam różne drobiazgi, oraz specjalnie zrobiony pasek który trzyma 8 sztyletów specjalnie do rzucania zrobionych (bez wygodnej rękojeści do władania nimi wygodnie w walce wręcz).

Imię jego brzmi Elwin Radu ale ludzie też wołają na niego Mortius.
 
__________________
Given the choice, whether to rule a corrupt and failing empire; or to challenge the fates for another throw - a better throw - against one's destiny... what was a king to do? But does one even truly have a choice? One can only match, move by move, the machinations of fate... and thus defy the tyrannous stars.

Is it possible to win every single battle, but lose the war ?
imported_Elwin jest offline