Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2012, 22:25   #15
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Konrad przez kilka chwil wysłuchiwał słów Malthiusa, a potem komentarza Sylwii. Dopiero gdy ta ostatnia uciekła, spłoszona głosem małolaty, postanowił dodać kilka słów od siebie.
- Jeśli nie chcesz, doktorze, prowadzić tego interesu - powiedział, nawiązując do przedstawionej przez Malthiusa chęci dobrowolnego rozstania się ze spadkiem po Elwirze - to oddanie wszystkiego po dobroci byłoby najlepszym rozwiązaniem. Chociaż to nie bardzo wypada, żądaniom takim ulegać i pozbawiać tę małą - spojrzał w stronę poddasza - spadku. Problem jednak, według mnie, polega na czymś innym. Tak sobie teraz myślę, że to mi wygląda na robotę na zlecenie. Ktoś wynajął tych głąbów, by wydostali coś od Elwiry. Z pewnością nie chodziło o te kilka szklanych słoików i rurek, czy o wiązkę ziółek. W Altdorfie takich rzeczy można dostać na kopy, nie trzeba jeździć do Weissbrucka.
Spojrzał na Gomrunda, z którym zostali sami. Krasnolud, korzystający szczodrze z gościnności gospodarza, był w połowie drugiego piwa.
- Warto by się dowiedzieć - mówił dalej - kto i czego chce. A dokładniej - kto ich tu przysłał, bo po co, tego raczej dokładnie nie wiedzą. Elwira skarb znalazła, księgę jakąś kupiła, amulet jakiś czy magiczny artefakt zdobyła w taki czy inny sposób? My nie wiemy, ona nam nie powie. Chyba że Lisa coś wie. Ale ja nie umiem rozmawiać z dziećmi. Myślałem, że może Sylwia, ale jak widać myliłem się.
- Może przesadzam, ale myślę, że to musi być coś specjalnego, wartościowego, inaczej to wszystko nie miałoby sensu. Jak tych przepędzimy, to się zjawią kolejni. Żaden pies wtedy nie pomoże. Ale może być też tak, że oddasz wszystko, a i tak nie będzie w tym tej poszukiwanej rzeczy. Może być wisiorek, może być sztylet, a może być zapisany na jakimś karteluszku przepis.
- Ale może warto by...
- Konrad spojrzał na moment w okno. - Gdyby tak dać im kilka worków pełnych rzeczy Elwiry, a potem, gdy już sobie doktorze pójdziesz, ktoś by to im odebrał? Wróciliby zapewne do swego mocodawcy z informacją, że ktoś był od nich lepszy... Może wtedy mielibyście oboje spokój.
 
Kerm jest offline