-Bądźcie pozdrowieni w imieniu waszych bogów! W co myśmy wdepneli...
-Witaj-jeden z nowopoznanych odpowiedział -
wiesz może co się tu dzieje? Masz pomysł jak się z tąd wydostac?
-Wiecie może gdzie my jesteśmy?
-O tak w otchłani lub jakimś goblinskim śnie - Rubaszny śmiech i donośny głos, rozległ się posród rozjaśniajacych okoliczności
-A może by tak? - sentecja karła została przerwana przez nagły "pokaz siły" ze strony pustki.
Całe zamieszanie jak nagle nastąpiło tak i nie wiadomo kiedy odeszło. Tylko to coś co pokazało na ułamek sekundy w tej przeklętej chmurze. Jestem pewien że już to gdzieś widziałem. Nie ważne nie będe sobie tym głowy zaprzątał.
-I tak się każe wcześniej czy później -Najwyższa pora wydostac się z tego chorego snu! Krzycze bardziej do siebie niż do towarzyszy.
-Jestem ciekaw dlaczego gdy przestałes biec człowieku, ucichły te wszystkie szmery i hałasy?
Musze to sprawdzić i ruszam w kierunku Bartoliniego, mocno dzierżąc młot w ręką pokonuje kilka kroków oczekując na efekt...