Siedemnastoletni kowalczyk zjawił się na miejscu zbiórki. Był młodzieńcem wysokim jak na swój wiek, o pięknie wyrzeźbionej sylwetce. Proporcjonalnie zbudowany, pozbawiony tłuszczu, za to o rozbudowanej muskulaturze, miał kształty godne antycznego posągu. W ciemności, spod czarnego płaszcza lśniła jego jasna, szlachetna twarz z niebieskimi oczami pod grzywą blond włosów. - Czy każdy jest gotów wyruszyć ku przygodzie? - zagaił - Wzięliście prowiant? Koce? Mocne ubrania? - był gotów pomóc w przygotowaniach najmłodszym lub najmniej samodzielnym członkom drużyny. Wszak czuł się już prawie dorosłym i uważał to za swój obowiązek.
Na słowa Bolesława odparł: - Powinniśmy ruszyć tam, gdzie najprędzej znajdziemy cywilizację. Wszak w miejscach ludnych czeka nas szansa zdobycia chwały, znalezienia pracy i wzbogacenia się. Stąd najchętniej pójdę w dół lub w górę rzeki - nad wodą przecież musi ktoś żyć, a i idąc z rzeką najtrudniej się zgubić. Co do pójścia na wchód - nie przeczę, że wasza trójka zna się na przeżyciu w lesie - lecz jaka chwała czeka nas w bezludnej głuszy? Zaś jeśli chodzi o przekroczenie gór, to obawiam się, że najsłabsi z nas mogą temu nie podołać.
Podsumował: - Więc moim zdaniem - północ lub południe. Możemy być pewni, że na południu ktoś mieszka. Czy są jakieś osady na północy? Nie wiemy na pewno. A im prędzej znajdziemy ludzkie siedziby, tym szybciej zaczną się dla nas prawdziwe przygody. „I tym szybciej zdobędę miecz” - pomyślał - „Prawdziwy miecz. Bo cóż to za wojownik bez miecza?”
Mocniej naciągnął na siebie płaszcz i poprawił w dłoniach swój dwuręczny, kowalski młot.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
Ostatnio edytowane przez JanPolak : 30-06-2012 o 14:00.
|