Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2012, 16:36   #4
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Na miejsce zbiórki udał się także elf. Jeden z bardziej charakterystycznych mieszkańców wioski. Jego włosy koloru stali w blasku światła księżyca wydawały się być śnieżno-białe. Kolor skóry za dnia przypominał ten, który mają mieszkańcy południowych krain zwanych Arabią. Zielone oczy patrzyły po pozostałych członkach kompani z jakby chłodem i nie ukazywały żadnych emocji.

Ronniel - bo tak nazwał swojego przybranego syna miejscowy garbarz - Sebastian, miał na sobie płaszcz zielony myśliwski, w wielu miejscach połatany i pozszywany. Na plecach widniał kołczan ze strzałami i łuk. Przy pasie zakrzywiony miecz i bardzo dziwny sztylet. Również o nieco nietypowym kształcie, z jakimiś napisami na klindze. Z szyi elfa zwisał srebrny amulet w kształcie półksiężyca. Ronniel czekał cały czas w milczeniu aż spóźnialska reszta kompanii przybędzie na miejsce. W sumie dziwił się, że ludzie chcieli go wziąć na tę przygodę. Miał wrażenie, że mieszkańcy wioski podchodzą do niego z dużym dystansem. Możliwe, że tyczyło się to jedynie starszych, a młodzi nie widzieli w tym nic złego.

Ronniel powiedział tylko trzy słowa. Taki już był. Nie mówił raczej wiele. Jego wymowa była jednak nie aż tak melodyjna jak tych elfów opisywanych w baśniach... cóż... wychował się wśród ludzi... mógł być nieco inny czyż nie?

- Południe lub wschód...
 
Aeshadiv jest offline