Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2012, 19:44   #8
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Aro.is, Saverock i S.W.A.T

Sen… Sen w stalowej trumnie, do której go siłą wsadzili, nie był miły. A co gorsza, nie mógł się obudzić. Jego mózg podczas lotu postanowił zrobić mu niemiły żart i wrócił do tego momentu, kiedy był młodym poszukiwaczem przygód i plądrował ruiny dla największych, ziemskich szlachciców. Znów był na tym przeklętym księżycu, z tą samą grupką ludzi. Zawodowców. Pamiętał każdy ich krok po ruinach, pamiętał też jak zabrali z dziwnego postumentu ten cholerny artefakt.

Pamiętał jakby to było wczoraj. Jak został w tyle, by poprawić mocowania pancerza. I jak artefakt wybuchł uszkadzając statek, rzucając nim kilka metrów w tył. I to, jak w snopie światła znikają jego towarzysze… A po kilku dniach stał się tym, czym jest.

Trumna, z sykiem powietrza się otworzyła, wyrównując ciśnienie. W środku leżał trup, a raczej żywy trup, ponieważ po chwili otworzył oczy i spojrzał szklistym, lecz niezwykle czujnym i bystrym wzrokiem na jego wybawcę. Najpierw pokręcił głową rozglądając się po pomieszczeniu, po chwili dopiero wyciągnął jakieś igły z ramienia i zrobił kilka kroków do przodu, przeciągając się. Śmierdział zgnilizną, zapewne okropnej, poparzonej skóry zdarzało mu się zostawiać całe płaty na ubraniu, które z tego względu zmieniał rzadko. Zresztą było to widać.

Pilar, kiedy jego kości chrupnęły w czasie przeciągania, spojrzał rybimi oczami na wybawcę w ciuchach mechanika. Patrzył na niego długo, pytająco. Jakby nie było, Pilar nie był stworzony do walki i był na łasce Sava.

Sav otworzył szeroko oczy, widząc zawartość trumny. Wprawdzie budowa pojemnika mogła go naprowadzić na zawartość, ale nie spodziewał się czegoś takiego. Odsunął się trochę, bo nigdy nic nie wiadomo, a wolał nie ryzykować. Nie miał zamiar być kolejnym trupem, który ledwie przybył na Marsa. Obserwował każdy ruch Pilara i zakrył usta i nos, czując jego zapach.
- A ja myślałem, że ze mną już jest fatalnie. Widocznie zawsze może być gorzej - powiedział sam do siebie. Po dłuższej chwili zorientował się, że chyba wypadało się odezwać, skoro Pilar tak na niego patrzył.
- Czym ty jesteś? - zapytał w końcu.

Człowiek, a raczej “Zombi”, jak go nazywali na Ziemi, jeszcze chwilę się zastanawiał co odpowiedzieć. Żywym trupem? Zombi? Człowiekiem? A może mutantem? Nie podchodził pod żaden z tych typów, ba, nawet sam nie wiedział “czym” jest. Więc pozostało mu wzruszyć ramionami.
- Nie wiem - odpowiedział chrapliwym głosem, mówienie nie było dla niego przyjemnością - A ty?

- Opiekunem? To chyba odpowiednie słowo, zważając na to, że moim zadaniem było zajmowanie się trumną z której wyszedłeś i jednocześnie tobą, bo wątpię, aby to pudło było ważniejsze - odparł z dłonią wciąż przy ustach, aby nie musieć czuć zapachu tej zgnilizny.
- I nawet nie wiem, czy powinienem otwierać trumnę. Może miałeś tam ciągle leżeć? - wątpił, że otrzyma odpowiedź, ale zawsze można było spróbować.

- Czy możesz mi powiedzieć gdzie jesteśmy? - podrapał się paznokciami po twarzy, sprawiając że kawałek skóry upadł mu pod nogi - Ups

- Uważaj, trochę - mruknął, widząc tę niezbyt przyjemnie wyglądającą scenę.
- Jesteśmy na Marsie. Przylecieliśmy tutaj zaledwie wczoraj - odpowiedział na zadane pytanie.

Rozejrzał się znowu po magazynie, starał się sobie przypomnieć wszystko, co czytał na temat “czerwonej planety”.
- Skoro jesteś moim opiekunem - mężczyzna z którym rozmawiał najwidoczniej nie za bardzo sobie zdawał sprawę co Pilar tu robi - To, czy nie masz dla mnie jakiś nowych ciuchów? I świeżych bandaży?

- Aż tak dobrze się do tego nie przygotowałem. Myślałem, że ktoś zabierze trumnę razem z zawartością, gdy tylko wylądujemy. Jak widać, spotkała mnie niespodzianka -odpowiedział, rozkładając bezradnie ręce i zaraz tego pożałował, bo zapach zgnilizny uderzył go w twarz.
- Chociaż ubrania i bandaże powinni tutaj mieć, tylko nie wiem, jak mogą zareagować inni na twój widok.

Wiedział dobrze, jak inni na niego reagują. Małe dzieci krzykiem i płaczem, kobiety ucieczką, mężczyźni gotowością do walki, ewentualnie strzałami w jego kierunku. W sumie dobrze, że Inkwizycja go porwała z ulic na te badania, a teraz jeszcze lepiej że został zapomniany. Ale nie miał pojęcia w której części miasta się znajdują. Jeśli w górnej, zapewne żywy by stąd nie wyszedł. Ale musiał spróbować, nim sobie o nim przypomną. Poprawił swoje ubranie, starając się zakryć twarz i tyle ciała, ile mógł przed wzrokiem innych ludzi.
- Gdzie tędy dojdę? - wskazał na drzwi.

- Nie powiedziałbym, że to dobry pomysł. Ty sobie spokojnie wyjdziesz, a potem na mnie spadnie wściekłość kogoś, kto być może miał cię odebrać. Chociaż, zawsze mogą to załatwić szybciej i nawet nie dożyję do spotkania z odbiorcą - westchnął cicho. Wpakował się w niezłe bagno. Mógł opanować ciekawość i nie ruszać tego pudła.
- Wolę pójść z tobą. Zawsze można coś wymyślić, gdy nas zobaczą razem. Sam wzbudzisz zbyt wiele podejrzeń.

- To dobry pomysł - charknął - W grupie raźniej... Skoro kazali Ci mnie pilnowąć, pewnie nie znaczysz dla nich wiele więcej ode mnie... Pójdę przodem - uśmiechnął się delikatnie, przekraczając próg magazynu i na ślepo ruszając dalej, jeszcze za bardzo nie wiedząc czego szuka.
W planach miał przedostać się na sam dół miasta, bo jak się spodziewał byli w jej górnych częściach. Ewentualnie załapać się na krzywy ryj na jakiś statek na Ziemię, do domu.

- Sądząc po twoim stanie, jeden czy dwa strzały wiele nie pogorszą, więc idź przodem - powiedział raczej do siebie, niż do Pilara i wyszedł za nim, mając nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie.

Alex uniósł wzrok, kiedy usłyszał odgłos otwieranych drzwi. “W końcu”, pomyślał i zrobił krok do przodu, jednak nie był gotowy na to, co zobaczył. Któż by był? Żywy trup, ot tak wychodzący sobie z jednego z pomieszczeń. Hiszpan stanął jak wryty, jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, a szczęka mimowolnie ruszyła w dół. Błąd. Kiedy doszedł do niego smród zgnilizny, momentalnie zaczął kaszleć i chwycił kołnierz płaszcza, zasłaniając usta i próbując przepędzić napływające do oczu łzy. Cała sytuacja nabrała większych rumieńców, kiedy zza pleców chodzących zwłok wyłonił się mężczyzna. Alex skakał wzrokiem od jednego do drugiego, nie mogąc odnaleźć głosu.
- Co do...? - Jedynie dwa słowa zdołały opuścić jego usta, ale jego spojrzenie sugerowało, że trochę wyjaśnień byłoby na miejscu.

Pilar jakby wszystko było w najlepszyem porządku, skinął mu głową
- Dzień dobry - rzucił kulturalnie i odwracając głowę od nieznajomego, ruszył normalnym tępem dalej, jakby nigdy, nigdy nic.

Alexowi zachciało się śmiać na całą absurdalność tej sytuacji. Żywy trup na Marsie, dobrze wychowany i zachowujący się, jakby wszystko było w najlepszym porządku. Wbił wzrok w jego plecy i jedynie odprowadził go wzrokiem, zatrzymując jednak jego towarzysza.
- Alexandro Flores, sir, zostałem przydzielony przez Świątynię do pomocy. Pan Vujacic? - Spytał się jedynie, postanawiając zignorować Pilara. Jak na razie.

- O, nawet dobrze wychowany - skinął głową z uznaniem, jakby nie wydarzyło się nic niezwykłego. Już miał ruszać za Pilarem, ale został zatrzymany. Trzeba było jakoś sobie z tym poradzić.
- Żaden Vujacic. Muszę go przewietrzyć. Siedział tak w tej trumnie i ostatni mój rozkaz był taki, abym na miejscu pozwolił mu trochę pochodzić - palnął pierwszą głupotę, która przyszła mu do głowy, a może się uda i rozmówca przyjmie takie wytłumaczenie.

Alex doszedł do wniosku, że zbyt długo czasu spędził w ruinach, wśród ledwo co trzymających się ścian i wąskich korytarzy. Świat stanął na głowie, a on nawet tego nie zauważył. Bez słowa przepuścił mężczyznę, jedynie kręcąc głową na jego słowa. A myślał, że Mars jest spokojniejszy od Ziemi. Lecz wszystko wskazywało na to, że jego dni pełne spokoju i ciszy właśnie dobiegają końca.
 

Ostatnio edytowane przez SWAT : 02-07-2012 o 20:28.
SWAT jest offline