Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2012, 16:00   #16
Fenriz
 
Fenriz's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodze
Po krótkie naradzie przyjaciele zdecydowali dokąd się udadzą. Wędrówka na południe wydawała się najbardziej ciekawa i stosunkowo łatwa. Marsz wzdłuż brzegów rzeki był na pewno łatwiejszy niż przeprawa przez gęsty bór, czy wspinaczka w górach. Rzeka sprawiała, że nie musieli martwić się o wodę, a także pożywienie. Wszyscy wiedzieli, że ryb tutaj nie brakowało, a przy odrobinie szczęścia można było złapać nawet raki. Liczne przedmioty, które nader często spływały z prądem rzeki wskazywały, że gdzieś tam znajdują się jakieś osady.

Grupa rzuciła ostatnie spojrzenie na swą rodzimą wieś i pożegnawszy się w myślach ruszyła ku przygodzie życia.
Najpierw szli gęsiego, a dopiero później, gdy zabudowania wsi zostawili już daleko za sobą, maszerowali już w niewielkich grupach.
Humory wszystkim dopisywały. Ciepła noc i lekki wietrzyk zwiastowały zbliżającą się wielkimi krokami przygodę. Jasno świecący księżyc sprawiał, że marsz był bardzo przyjemny.
Serca każdego z członków wyprawy napawała nadzieja i wielka radość. Pierwszy raz w życiu poczuli się wolni i niezależni. Mimo, że poza wioską byli dopiero parę godzin, to ich myślenie i uczucia zmieniły się radykalnie. Wiedzieli, że teraz wszystko zależy już tylko od nich, od ich umiejętności, sprytu i talentów. Nikt im nie pomoże i o wszystko będą musieli troszczyć się sami.
I tego właśnie chcieli i o tym marzyli.

Pierwszy obóz rozbili w zakolu rzeki, po kilku godzinach marszu i pokonaniu wielu mil. Miejsce, które wybrali na obóz było osłonięte przez wysokie trawy i drzewa. Dzięki temu mieli pewność, że nikt przypadkowy ich nie zobaczy. Przynajmniej na razie woleli zachować ostrożność, wszak nie raz słyszeli opowieści starszych z wioski, jaki to świat jest dziki, okrutny i zły, a niebezpieczeństwo czyha na człowieka na każdym kroku.

Nazajutrz rano, gdy pierwsze promienie słońca padły na ich twarze cała grupa wstała i zabrała się za sprzątanie obozowiska. Po szybkim śniadaniu i porannej toalecie ruszyli dalej.
Już teraz wiedzieli, że dokonali właściwego wyboru. Mimo wczesnej pory było niezwykle gorąco i parno. Tylko bliskość rzeki sprawiała, że dało się dalej maszerować. Gdyby wybrali drogę poprzez bór, albo góry byłoby zapewne o wiele gorzej.
Świat przywitał podróżników śpiewem ptaków i czystym błękitnym niebem.
Wbrew temu, co się wszystkim wydawało w takiej wędrówce nie było nic niezwykłego, ani ekscytującego.
Krajobraz był dość monotonny. Koryto rzeki wiło się leniwie pośród pobliskich lasów, niski pagórków i rozległych równin. Początkowa, więc radość z odkrywania nowego zmieniła się w rutynę i nudny schemat.

Tak dwa kolejne dni. Pogoda cały czas dopisywała i drużyna pokonała już znaczną odległość.
Dopiero pod wieczór trzeciego dnia wyprawy grupa przyjaciół dostrzegła zabudowania.
Ochoczo ruszyli w stronę wsi, ale dość szybko zauważyli, że wygląda ona na opuszczoną.
Gdy znaleźli się w obrębie wsi ich przypuszczenia zyskały tylko na pewności. We wiosce nie było żywego ducha. Takie przynajmniej było pierwsze wrażenie.
Domostwa jakie tutaj stały były zupełnie inne od tych w jakich wychowali się przyjaciele. Domy zbudowane były na wysokich palach, a ich dachy pokryte równo przyciętymi deskami były niezwykle spadziste.
Przyjaciel ostrożnie ruszyli w głąb wsi. Przeczucia mówiły im, że stało się tutaj coś złego. Nie wiedzieli jednak co to mogło być, jednak w powietrzu wyczuwało się dziwne drżenie, które napawało lękiem.

PONIŻEJ ZAGINIONY FRAGMENT O KTÓRYM MOWA W KOMENTARZACH.
To Kesa pierwsza zauważyła, że w obrębie wioski jest niezwykle cicho. Nie słychać było nawet ptasich treli, które o tej porze powinny rozbrzmiewać. A zwłaszcza, że w pobliżu znajdował się las.
Wszyscy rozglądali się czujnie wokół. Bracia Johanson oraz Marlowe dostrzegli, że zza wysokiej trawy, jak okalała wieś od wschodu ktoś ich obserwuje.
Orik i Begus zauważyli natomiast, że w oknach największej chaty co kilka chwil coś błyska.
Zebrani na środku wsi przyjaciele musieli postanowić co dalej robić. Wieś mimo, że opuszczona robiła wrażenie niebezpiecznej.
 

Ostatnio edytowane przez Fenriz : 04-07-2012 o 00:35.
Fenriz jest offline