Wiadomym, choć wciąż niedopuszczanym do świadomości Begusa, było to, że ich sielankowa ‘wycieczka’ się zakończy. Prędzej, czy później. Nie mogło być cały czas wesoło, ciepło i stosunkowo bezpiecznie. Napotkana przez nich wioska, choć sprawiająca wrażenie niezwykle spokojnej, po momencie przestała już się taką wydawać.
Słysząc jak Kesa zaczyna panikować, sam również poczuł się bardzo niepewnie. - Tam błysnęło, zaświeciło – wskazał okno największej chaty. - Czuje tu niebezpieczeństwo. A jak czuje, to znaczy, że niebezpiecznie tu jest. - Powiedział krótko, po czym zwrócił oczy w kierunku tych większych, silniejszych. Obejrzał się po okolicy w poszukiwania optymalnego miejsca do skrycia się. Później spojrzał znowu na Orika. Wolał nie stracić go z oczu, w takich sytuacjach czuł się pewniej przy synu kowala. Begus z pewnością nie zostanie sam, nie zaszyje się nigdzie, bo będzie się bał, że go zostawią. ~To tu, to tu teraz zginiesz~ odezwał się głos w jego głowie. ~To tu, to tu teraz Cię zostawią~ powtarzał głos. - Nie, nie cicho! – prawie krzyknął. Wizwolt postanowił sobie, że pójdzie za Orikiem, parę kroków za Orikiem. Będzie rozlądał się uważnie w każdą stronę, wypatrując zagrożenia. ~Nie dać się zaskoczyć! Nie dać się zaskoczyć.~ Powtarzał sobie w myślach i trzęsąc się ze strachu, chwycił w dłoń procę.
Ostatnio edytowane przez AJT : 04-07-2012 o 13:16.
|