Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2012, 11:35   #9
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Irregular & Boreiro

Wolfgang niepewnie spojrzał na ucznia czarodzieja. Nie miał wielkiego doświadczenia w zaczynaniu tym podobnych rozmów. ,,Hej, czy wiesz może, czemu zamordowano twojego nauczyciela?" nie wydawało się jakoś właściwe. ,,Co możemy zrobić z tą sprawą?" było nazbyt ogólne.
- E... miło cię poznać - zaczął niezręcznie. - Em... to nie zabrzmi jakoś miło, ale... e... wiesz może... - zaciął się. - Em... widziałeś ciało?
Zdawał sobie sprawę, że to, co mówi, jest zapewne niewłaściwe i nie na miejscu, ale zaskakująco trudno jest artykułować takie rzeczy.

Mirko podniósł wzrok na swojego współlokatora. Powolnym ruchem i z głośnym sapnięciem wstał z łóżka. Siedział tam z załamaną głową od czasu wizyty strażników. Na szczęście wyglądało na to, że jego rozmówca także nie wie co należałoby teraz zrobić. Uczeń wziął głęboki oddech, założył ręce na ramiona i przemówił głosem najspokojniejszym jak tylko obecnie potrafił:
-Nie, nie widziałem ciała. O całej sprawie wiem tyle co ty – milczał chwilę po czym kontynuował – To była moja pierwsza misja odbyta poza ziemią. Z Biskurem rozmawiałem zaledwie parę razy i były to krótkie i zwięzłe rozkazy. Przez prawie całą podróż siedział w swojej kajucie. Nie wiem skąd pochodził, jaki miał charakter, czy miał wpływowych znajomych i wrogów. Dosłownie nic. Nie jestem nawet pewny czy zdołałbym przywołać w myślach obraz jego twarzy – głos Mirka stawał się coraz bardziej załamany i niepewny – Wiem, że śledztwo należałoby przeprowadzić teraz kiedy sprawa jest jeszcze gorąca, ale chyba nie dałbym rady jego prowadzeniu. Sądzę, że najrozsądniej będzie wrócić na Ziemię i tam przekazać tą sprawę w ręce wyżej postawionych członków Świątyni. Chyba że … - Chłopakowi rozbłysły oczy i teraz jego głos stał się o wiele bardziej zdecydowany- Ty mógłbyś poprowadzić dochodzenie. Jesteś ode mnie starszy, masz większe doświadczenie i wyglądasz mi na faceta, który wie co należy zrobić. Co ty na to?

Wolfgang załamał ręce.
- Wiedzieć, co robić? Człowieku, ja byłem księgowym! Pierwszy raz poza Ziemią! Nie potrafię poprowadzić śledztwa, jedyny moment, kiedy miałem z czymś takim do czynienia, to jako sekretarz w sądzie... a wtedy sprawy były już rozwiązane! - westchnął. Spodziewał się od maga... czy też ucznia większej pewności siebie, która pozwoliłaby mu usunąć się w cień. - Na pewno nie ma tu nikogo innego, kto mógłby się tym zająć?

Mirko głośno przełknął ślinę. Miał nadzieję, że jego plan obciążenia śledztwem na inkwizytora wypali. Gdyby mieli wrócić na ziemię nie czyniąc żadnych działań, ich przełożeni nie byliby zachwyceni. Ten fakt mógłby się negatywnie odbić na jego karierze jako maga. Zaraz zaraz – pomyślał – przecież na statku było więcej niż 3 osoby! - Mirko kojarzył kręcące się po pokładzie postacie, ale nie zdążył się z żadną zapoznać – ktoś z tamtych musi się chociaż odrobinę na tym znać.
-Słuchaj. Mam plan. Nie możemy ot tak wrócić na ziemię z niczym. Trzeba to jakoś rozwiązać. No więc: najpierw przepytamy załogę statku co do morderstwa i podczas tych rozmów ostrożnie wybadamy ich zdolności i chęci do działań detektywistycznych. Oficjalnie to ja będę prowadził śledztwo, a ty będziesz moim asystentem. Nieoficjalnie zwalimy całą sprawę na głowę któregoś z członków załogi i po sprawie. Genialne! – krzyknął Mirko, po czym klasnął w dłonie wyraźnie uradowany – i co ty na to, mój asystencie?

- Zgoda, panie przełożony - blado uśmiechnął się Wolfgang. - Proponuję uprzejmie poinformować tą załogę o tym, że łaskawie pozwolimy im się wykazać w tej sprawie. Musimy tylko być bardzo pewni siebie, bo jeszcze ktoś zapyta, czemu sami się tym nie zajmiemy. - Zawahał się, nim dodał: - Może... przy odrobinie szczęścia... uda nam się to jakoś rozwiązać. - Miał nadzieję, że się uda. Gdy tylko okazało się, że obaj nie wiedzą, co robić, poczuł się... dziwnie pewnie. Już nie jest sam z kłopotami. Teraz jest ich dwóch.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline