Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2012, 21:32   #9
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację
- Giń kutasie, trzeba było uważać na łokieć, tego ci już kurwa nie powiedzieli, że robie się bardzo zły gdy ktoś mnie tam uderzy? - w złości nie był w stanie się pohamować, bił najmocniej jak potrafił, i nie obchodziło go kto chce żeby murzyn żył, a kto by nie. Był tylko on, czarna miazga i rządza zemsty, krwi, krzywdy. Rządza zabijała ból łokcia i nosa, mimo że krew utrudniała oddychanie, on jakoś dawał radę i gdyby nie naprawdę solidna ochrona, przywaliłby jeszcze paru pionkom, na końcu oczywiście zostawiając sobie króla, tego który to sprowokował. I nagle... Wycie dzikich szakali. Tłum zaczął znikać jak gdyby zapadał się pod ziemię, lub rozpływał, rozdrabniał się na małe molekuły. Jednak dla Josha musiało minąć kilka dobrych chwil, nim adrenalina zeszła na tyle by mógł zacząć myśleć. Momentalnie skoczyła mu znowu gdy usłyszał niosące się wycie znajomych syren. Kiedyś uwielbiał, dziś miał obowiązek nienawidzić tego dźwięku - ale nie było czasu na narzekanie. Trzeba było spierdalać i to szybko! Spojrzał wpierw na pakującego swe "królewskie" dupsko postawnego murzyna - co za niefart, wystawił go już drugi raz tego dnia. Skurwiel. Zapłaci za to. Chwila, zastanów się Josh! Gwałtownie odwrócił głowę i spojrzał na drugiego czarnego, który jak mu się zdawało coś do niego mówił. Zerwał się z miejsca i pobiegł za nim.
- Ej ty, czekaj! Pomóż mi się stąd wyrwać, proszę! Chcesz kasy? Wystawili mnie, ale kurwa mam przy sobie ostatnie pięć dyszek! Jeśli mnie stąd jakoś wyciągniesz, choćby w bagażniku kurwa, to zarobisz i będziesz miał u mnie dług wdzięczności - choć nie był mistrzem perswazji, a jego morda przypominała trochę syntetyczną konfiturę, to zdał się na desperację - ona czasami ratowała dupsko, a Josh często mógł opowiadać potem na haju jak to znowu "miał szczęście". Bo trzeba przyznać, w jego sytuacji to tylko szczęściarz jeszcze by żył...
 

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 11-07-2012 o 21:39.
Rebirth jest offline