Ryk słyszany w całej okolicy, oraz mały niedźwiadek, który wybiegł z pomiędzy chat dały starszemu z braci jasno do zrozumienia, że ten wieczór nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Już miał proponować, że weźmie na siebie sprawę z niedźwiedziem, gdy z takową propozycją wyszedł Orlik.
Beldar po oddzieleniu się od reszty towarzyszy starał się biec za niedźwiadkiem. Jego futro wyraźnie rzucało się w oczy, lecz wysoka trawa zmuszała myśliwego do skupienia na nim całej swojej uwagi.
„Spokojnie mały. Nikt z nas ci nie zagraża. Nie musisz się bać. ”
Chłopak nie wiedział czy niedźwiadek zareaguje na jego próbę porozumienia. Wcześniej nie miał do czynienia z wystraszonymi a tym bardziej z wściekłymi zwierzętami jak niedźwiadek i jego matka.
Beldar dużo ryzykował. Bardzo dużo. Ale takie były obowiązki najstarszego z paczki. Ryzykowanie własnym życiem w celu ochrony życia innych.
„No już. Nie bój się. Jesteś wśród swoich. Jesteśmy rodziną. Jesteś bezpieczny. ”
__________________ Dłuższy kontakt może zagrażać Twojemu zdrowiu lub życiu.
Toczę batalię z życiem. Nieobecny na długi czas. |