Bolesław nie zaprotestował gdy Aron złapał go. Przyjaciel mógł mieć rację w swoich poczynaniach, rzeczywiście było za cicho. Może mieszkańcy obawiają się czegoś i siedzą z załadowanym kuszami oczekując jakiegoś zagrożenia? Popatrzał na swoich towarzyszy a my jesteśmy tu obcy. Tymczasem zobaczył jak Marlowe i Taerelyn wymknęli się i ruszyli do największego budynku niewątpliwie w celach rabunkowych. Gdy to zobaczył mruknął coś o chędożonych złodziejach, mimo, że chciał się wybrać do tego samego domu w tym samym celu. Jednak nie chciał być uznany za złodzieja przez przyjaciół, a pójście za Marlowe i Taerelyn to właśnie oznaczało. Jednak po usłyszeniu przeraźliwego ryku niedźwiedzia grupa postanowiła schronić się w domu wójta. Spotkali tam przerażonego Taelryna, który wybełkotał - Tam na górze... jest kobieta.
- I to cię tak przeraziło? Zapytał.
- Tylko wiecie... ona ma skrzydła. To jakaś cholerna wróżka!
-Niemożliwe żeby kobieta miała skrzydła chyba, że byłaby ptakiem.
Spokojnie odpowiedział. Poczym usłyszał głos z góry „Błagam was pomóżcie mi!” -Chodżmy może dowiemy się co to za wieś i gdzie się wsączy podziali Prowadż Taelrynie. Powiedział. Dotarli przed klatkę w której uwięziona była piękna kobieta o długich i kręconych kasztanowych włosach, która mimo racjonalnego sposobu myślenia Bolesława rzeczywiście miała skrzydła. Nie zwariowałeś ona rzeczywiście ma skrzydła. Bolesław szepnął towarzyszowi. Po chwili kobieta odezwała się.
-Błagam pomóżcie mi. Oni już się zbliżają.
Spokojnie może najpierw powiesz nam co to za wieś gdzie są jej mieszkańcy i kto tu się zbliża.
__________________ Co tam komu w duszy gra
Co kto widzi w swoich snach |