Dawny uczony, którego życie zmusiło do wyjścia na ulice i ustawieniu się tam przeszukiwał sobie spokojnie ruiny w poszukiwaniu skarbów. Jego rozbiegane oczka momentalnie wypatrywały choćby najmniejsze szczegóły. Inni poszukiwacze zaginionych skarbów trzymali się raczej z dala od Rupperta. Może to przez jego walory zapachowe. On i jego wózeczek bowiem, mieli w sobie parę substancji zapachowych. Dawało to w sumie połączenie takich luksusowych zapachów jak na przykład: spleśniałego sera, taniej wódy, starego papieru i mokrego psa.
W momencie gdy Ruppert usłyszał opadający na ruiny kamień zerknął w stronę ochroniarzy. Jego rozbiegane oczka w momencie zauważyły, że ktoś tam trafił na żyłę złota. Wrócił po swój wózeczek i podbiegł tam. Popatrzył na ochroniarzy. W ich mniemaniu mógł wyglądać na starca, bo miał niecałe 160 cm wzrostu i garbił się niemiłosiernie.\
- Mmm... skarb jaki tu leży... ja to widzę - powiedział do siebie. Kucnął i swoimi roztrzęsionymi dłońmi zaczął pokazywać na kawałek szmaty wystający spod kamieni. |