Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2012, 04:31   #1
Cairath
 
Cairath's Avatar
 
Reputacja: 1 Cairath nie jest za bardzo znanyCairath nie jest za bardzo znany
[Half-Life/Storytelling] Nieprzewidziane konsekwencje

Wszyscy wiedzieli gdzie się wybieramy. Black Mesa - w ciągu ostatnich paru dni nazwa ta obijała się o uszy ale nie zwiastowała niczego dobrego. Podobno to jakiś tajny kompleks badawczy. Nie brzmiało to ekscytująco. Wszyscy tylko zgadywali do czego tak naprawdę możemy się tam przydać. Podobno chodziło o jakieś nowe badania. Kazali nam być przygotowanymi na jutro. Wszyscy wiedzieli że to kwestia godzin ale wszyscy byli zaskoczeni gdy wczesnym rankiem tego dnia dostaliśmy sygnał gotowości. Bez odprawy, bez wyjaśnień. Więcej mieliśmy się dowiedzieć w czasie lotu. Gdy tylko nasz Goose 7 wystartował poczułem że szykuję się coś wielkiego

Baza: OK Goose 7. Przedostań się do sektora 112LZ i spotkaj się z Alfa Bravo Tango. Over!
Pilot G7: Przyjąłem.

Pamiętam jak pozostali żołnierze rozmawiali że ta misja to będzie bułka z masłem. Ja jednak nie potrafiłem ukryć zdenerwowania i tylko wsłuchiwałem się w ich rozmowy w czasie gdy lecieliśmy nad pustynią

- Człowieku, gdzie my w ogóle jesteśmy?
- Pilot chyba myślał ze lecimy do domu Twojej matki, heh. Póki co wszystko wydaje się znajome
- To jest naprawdę słodkie Jackson
- Człowieku, czujesz to?
- czuję co?
- Ta robota śmierdzi mi niańczeniem dzieci
- Niańczenie mojej dupy! Mi to wygląda na misję treningową. W przeciwnym razie dlaczego tak długo by nie informowali nas o jej warunkach?
- Właśnie, O co do diabła w tym chodzi? Wrzucają nas do tej kupy złomu, wywożą na koniec świata i nawet nie raczą powiedzieć dlaczego
- Macie problem żołnierzu? Otrzymacie rozkazy jak dolecimy do LZ. Zrozumiałeś żołnierzu?!
- Tak jest sir!

pilot G7: Pilnuj kursu Goose 3, robi się tutaj ciasno.
pilot G3: Przyjąłem.

- Człowieku jeżeli to znowu będzie misja typu znajdź i uratuj to będę naprawdę wkurzony
- Taa. Też będę wkurzony jak będę musiał szukać i ratować Twoje żałosne dupsko

pilot G7: Czy ktoś ma dobry widok na LZ?
pilot G6: Nie Goose 7. Dostrzegam tam jakąś aktywność ale nie potrafię powiedzieć co tam jest.

- Hey Shephard! Myśle ze Jackson na Ciebie leci.
- Pieprz się Tower!
- Hey czy Ty tam śpisz? Mam CI dać poduszkę? Co to jest za misja? Nie mieliśmy nawet odprawy przed startem

Wtedy zostaliśmy zaatakowani przez niezidentyfikowanych wrogów. Goose 6 eksplodował w powietrzu na naszych oczach. I właśnie w tym momencie sierżant rozpoczął spóźnioną odprawę:

- OK, słuchać ludzie! Mamy ekstremalnie niebezpieczną sytuację do opanowania.. Priorytetem misji jest..

Nie zdążył dokończyć. Oberwaliśmy i spadaliśmy w dół. I nagle wszyscy przestali być twardzielami którzy chcą się sprawdzić w boju. Pod tym silnym ostrzałem każdy był już tylko chłopcem walczącym za sprawę, której nie rozumie. Mężem żony, synem matki. To nie powód do wstydu. Po prostu nikt nie chce umierać. Pilot helikoptera za wszelką cenę starał się nas sprowadzić żywych na ziemie. Byliśmy już dokładnie nad strefą zrzutu. Jeszcze parę metrów. Kolejny zwinny manewr ratuje nas od powrotu w foliowych workach. Kolejne metry do ziemi. Już prawie się udało…

Leżałem na trawie, słońce mocno grzało a w powietrzu unosił się zapach sadów. Chłodny wiatr muskał moją twarz a cień pobliskiego drzewa chronił przed promieniami. Zobaczyłem mojego młodszego brata który podbiegł do mnie, uśmiechnął się i powiedział:

- Błagam! Spójrz na mnie! James! Spójrz na mnie!

Tymi słowami porucznik Lenard sprowadził mnie ze snu. Kucał nade mną przerażony, czerwony na twarzy. Kiwnąłem do niego serdecznie. Po części dlatego żeby pokazać mu ze pozostałem wśród żywych, po części zaś żeby podziękować za troskę która mimowolnie mnie obdarzył. Chciałem coś powiedzieć ale w tej samej chwili obok nas wybuchł granat. Ogłuszyło mnie a w głowę przeszył natrętny ból. Wirowało mi przed oczami. Spojrzałem na porucznika. Lenard wydawał reszcie oddziału komendy. Byliśmy pod silnym obstrzałem jakiejś przedziwnej broni laserowej

- Wstawaj! Musimy cofnąc się sektora B4-22

Rozkaz zrozumiałem, gorzej z jego wykonaniem. Nie czułem nogi, nie miałem siły się podnieść. Lenard zauważył to i chwycił mnie za ramię. Gdybym był bohaterem jednego z tych filmów wojennych kazałbym pewnie porucznikowi żeby mnie zostawił, żeby ratował własne życie a mojej kobiecie powiedział, że bardzo ją kochałem. Nie jestem bohaterem kina wojennego. Modliłem się tylko o to żeby Lenard dał rade przenieść mnie żywego do B4-22 cokolwiek tam miało się stać.

Większość oddziału już cofnęła się poza pole naszego widzenia na wyznaczoną pozycję, my wciąż byliśmy miedzy wrakiem a budynkiem przemysłowym w którym mielismy się przegrupować. Posuwaliśmy się w powolnym tempie, odległość nie była duża ale teraz wydawała się nieosiągalna. Kolejna potężna eksplozja, niedaleko nas. Pocisk rakietowy trafia w wierze ciśnień czy coś w tym stylu. Ta upada dokładnie przed nami odcinając nas od reszty oddziału. Porucznik wydawał kolejne rozkazy, jednak wyczułem ze jego głos się łamie. Fakt, byliśmy w beznadziejnej sytuacji. Sterta gruzu obok stała się naszą tymczasową osłoną. przyklęknął koło mnie skulony. W powietrzu wciąż słychać było świt kul i wystrzałów. Na treningach uwielbiałem ten dźwięk, tutaj przyprawiał mnie o wymioty. Lenard wychylił się i oddał na ślepo serię w stronę przeciwnika. Przeciwnika? Kurwa.. nawet nie było jasne kto do nas strzelał. Cały czas wzywał wsparcie. Ta salwa z jego karabinu była jak ryk rannego zwierzęcia. Który otoczony przez drapieżników, godnie stawia opór. Nie wiem co dokładnie było usłyszał w słuchawce ale nagle pobladł i oparł się o ścianę obok mnie. Odłożył broń, wyjął z kieszeni stara i zniszczoną zapalniczkę zippo, włożył papierosa w usta i odpalił.

- Zaraz po nas przyjdą. Spotkali się z oddziałem Charlie 2 w hangarze i zaraz wyślą po nas pomoc.

Spojrzał na zegarek. W takiej chwili cieszyłem się ze ja go nie noszę. Nie patrze na tarcze, na goniące się wskazówki. Gdy zerkasz na niego czas leci wolno. Wielu było innego zdania. Nosili je dumnie. Niektórzy w oddziale mieli ich kilka, takie ich zdobyczne trofea. Ich amulety. Lenard patrzył na zegarek w sposób taki jakby chciał siła woli cofnąć czas. Nie o długo, chociaż o godzinę. Mógłby wtedy uchronić Stevensona od śmierci. mógłby uratować mnie i siebie. Spojrzał jeszcze raz na zegarek a potem rzucił mi kolejne pełne złudnej, udawanej nadziei spojrzenie

- Nie umie pan kłamać poruczniku – powiedziałem. Zamknąłem oczy i znowu poczułem ten piękny zapach unoszący się z sadów.

Gdzieś w oddali usłyszałem jeszcze krzyk i serię z karabinu. Lenard zobaczył coś w co nie mógł uwierzyć i próbował to zabić. Ale to już nie miało znaczenia. Byliśmy martwi. Mam nadzieję ze reszta chłopaków sobie poradzi..



************************************************** ********

Jest to moja pierwsza sesja na tym forum. Wcześniej brałem udział w wielu grach na innych forach. Obiecuję dać z siebie jak najwięcej

Sesja rozpocznie się przy minimum 3 osobach, maksymalna liczba jest nieokreślona aczkolwiek chciałbym mieć przynajmniej dwóch żołnierzy w drużynie. Rekrutacja trwa 3 tygodnie, czyli równo do 14 sierpnia chociaż może ulec skróceniu

Czas akcji: 17 maj 2000r

Miejsce akcji: kompleks badawczy Black Mesa położony w nieokreślonym miejscu pustyni Nowego Meksyku w Stanach Zjednoczonych..

Bohaterowie: Gracze mają możliwość wcielenia się w jedną z ról: naukowca, strażnika ochrony lub żołnierza sił specjalnych HECU" zgodnie z konwencją gry komputerowej. Ich celem jest przetrwanie, zrealizowanie celów misji i ucieczka z kompleksu.

Jest to sesja przeznaczona głównie (chociaż nie tylko) dla graczy którzy znają "fabułę" gier half-life i half-life: opposing force. Losy postaci będą luźno związane z wydarzeniami z gry i miejscami które można było tam odwiedzic.

Termin na odpisywanie: myślałem nad 3-4 dniami na odpowiedź.

Karta postaci: bardzo proszę o przesyłanie karty postaci na maila: cairath@o2.pl w tytule maila wpisując: "kp - *nick na Last Inn* - half-life"


1. Część opisowa
a) imię i naziwsko:
b) Wiek:
c) Zawód: (do wyboru: strażnik ochrony, naukowiec, żołnierz H.e.c.u)
d) Wygląd:
e) Charakter: (mocne i słabe strony)
f) Historia: (ostatnie 2-3 dni do momentu przeprowadzenia przez Gordona Freemana fatalnego eksperymentu który doprowadził do kaskady rezonansowej)
g) ekwipunek
 
__________________
This shitty world sometimes produces a rose..
Cairath jest offline