DZIEDZINIEC
Gnom, gdy tylko ujrzał strzelców podbiegł do skraju dachu.
- Mówiła prawdę – krzyknął.
- Biegnijcie do Świątyni powiedzieć, że nadchodzą, prędko! Nie mamy wiele czasu, będą tu za jakieś... Siedem zielonych maszkar na wielkich wilkach! - Dodał na koniec, po czym uznając, że skrytkę i punkt obserwacyjny będzie miał dobry skrył się ‘przyklejając się’ do komina. Był mały, było ciemno, miał nadzieję, że akurat na dachu go nie dosrzegą.
- Kesa, wchodź do środka – Beldar mocniej ścisnął kij. –
Nie możemy zostawić jednego z naszych na pastwę napastników. Wilki mają dobry węch. Ale jeśli nie są jakieś magiczne to nie powinny zwrócić na mnie uwagi. W razie czego powinienem dać radę ich zatrzymać.
Słowa najstarszego z myśliwych nie szły jednak w parze z zachowaniem jego ciała, które lekko drżało.
-
Wolałbym, by Karl nie zauważył, że nie ma mnie w środku. Gdyby jednak zdał sobie z tego sprawę nie pozwólcie mu wyjść. Nie chcę by zrobił jakieś głupstwo.
Kesa poczuła dziwny, bagienny zapach. Zapach brudu, niemytych ciał. Przestraszyła się, Koszyk też zapiszczał ostrzegawczo. Kiwnęła głową , słysząc słowa Beldara i pobiegła w stronę światyni. Szrpnęła drzwi, zeby wejśc do środka. Chciała przyczaic się przy wejściu i stamtąd obserwować dziedziniec. Może da radę coś zadziałać...
Co tu tak smierdzi Bolesław pomyślał i spojrzał na swojego przyjaciela gnoma Begusa. Nie to nie on stwierdził i wtedy zobaczył zbliżających się wilczych jeźdźców. Na pierwszy rzut oka nie mieli oni przyjaznych zamiarów. Wziął w ręce kuszę, załadował zmierzył wzrokiem odległość dzielącą go od przeciwnika, zmierzył kierunek i siłę wiatru. Załadował i wycelował w jadącego na przedzie jeźdźca, a dokładnie w jego tułów. Czeka aż przeciwnik będzie jakieś 50metrów od niego dopiero wtedy naciską spust.
Ronniel także nie miał zamiaru pokazać tym nieproszonym gościom, że będą tak tu stać i bezczynnie czekać. Wyjął łuk, przymierzył i oddał strzał. Co prawda z niego większego dystansu, bo na taki pozwalały mu jego elfie oczy. Szybko naciągnął kolejną strzałę na cięciwę i wysłał ją ku jeźdzcą. Widział, że nie mają wiele czasu. Bez chwili namysłu wbiegł do świątyni.
Begus kątem oka zauważył Bolesława szykującego się do ataku na siedmiu jeźdźców.
~ Głupiec ~ pomyślał, po czym znieruchomiał.
Beldar silnym uderzeniem wbił w ziemię kij. Powiesił na nim zdjęty z siebie płaszcz. Samemu wziął w rękę swój łuk, naciągnął strzałę i ruszył w stronę zabudowań wioski. Miał nadzieję, że jego przypuszczenia dotyczące wilków będą słuszne. To była jedyna szansa by mógł to przeżyć. A już raz się pomylił…
Po dobiegnięciu do najbliższego budynku miał zamiar znaleźć kryjówkę, z której mógł obserwować wejście do świątyni i w razie, czego likwidować najeźdźców. Gorzej, jeśli oni wcześniej zlikwidowaliby jego…