Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2012, 12:50   #4
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trzy dni minęły, odkąd Aldric rozstał się z karawaną starego Groba i ruszył na zachód. Nie żeby miał coś przeciwko staremu krasnoludowi, ale ten trzymał się stale jednej trasy, a Aldric nie miał zamiaru, najmniejszego, ponownie wracać w góry. Przynajmniej przez najbliższy rok. Teraz wolałby coś bardziej płaskiego.
Przyspieszył nieco kroku, gdy na horyzoncie pojawiły się zabudowania. Południe się zbliżało, a żołądek przypominał, że śniadanie nie było zbyt obfite. I trudno było się dziwić, skoro noc zastała go w polu i musiał korzystać z własnych, nader skromnych zapasów. Za to teraz miał przed sobą Ohlsdorf (tak przynajmniej powiedziano mu po drodze) i perspektywę zjedzenia solidnego obiadu w jednej z tutejszych gospód. Co prawda do ściśle obiadowej pory pozostawało trochę czasu, ale Aldric był pewien, że karczmarz znajdzie coś, na czym organizm dotrwa do właściwego obiadu. Na przykład kilka kawałków chleba i trochę sera...

Myśli o jedzeniu rozpłynęły się, gdy dotarł na rynek. Musiałby być ślepy i głuchy na dodatek by nie zorientować się, co za chwilę się stanie. Nie był zbyt wielki entuzjastą jakichkolwiek spaleń. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że to jeden ze sposobów walki z Chaosem, ale miał też świadomość, że wielu z tych, co skończyli w płomieniach, stało się ofiarą nadgorliwych lub zawistnych sąsiadów. Pomóż dwóm osobom, a trzecia cię oskarży o każdą bzdurę, jaką zdoła wymyślić.
Jak było w przypadku tej oskarżonej? Elisy, czy jak jej tam... Nie miał pojęcia. I tak nie miało to najmniejszego znaczenia dla dalszych losów wiedźmy. Młoda czy stara, to nie było ważne. Tłum żądał krwi, a dokładniej - widowiskowej śmierci w oczyszczających płomieniach. Usiadłby jeden z drugim na ognisku, a od razu zmieniłby zdanie na temat przyjemności płynących z tej dziedziny rozrywki. Żaden głos rozsądku nic tu nie mógłby zmienić, a ewentualni protestujący mogli skończyć podobnie jak oskarżona.

Obrócił się na pięcie, chcąc zniknąć w jednej z bocznych uliczek. Już był na samym rogu, gdy usłyszał dziwną recytację. Odwrócił się odruchowo. To była ona. Przez ułamek sekundy ich spojrzenia się skrzyżowały. To było jakieś przesłanie? Coś od niego chciała? Miał coś zrobić? Pomóc? A może chciała mu coś przekazać? Nawet jeśli, to nie zrozumiał z tego przekazu nic. Może nie zdążyła?
Potrząsnął głową, jakby chcąc się wyrwać z pewnego zauroczenia, a potem ruszył dalej, opuszczając plac i pozostawiając za sobą dogorywający stos. Nie musiał ukrywać sam przed sobą, że jego apetyt zdecydowanie zmalał.
 
Kerm jest offline