Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2012, 00:00   #6
Radomir
 
Reputacja: 1 Radomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skał
Trzy dni w tej pierdolonej mieścinie i nic się nie działo. Dosłownie nic. Co prawda Edmundus w drodze do miasta zerżnął córkę kupca, z którym podróżował, ale złapał jakąś francę.

Jak ona miała na imię? - zastanawiał się szlachcic z czarnym krukiem na piersi - Gwynet! Gołąbeczka potrafiła niezłe sztuczki, ale sądząc po złapanej francy musiała się ich nauczyć w nieciekawym towarzystwie.

Gdyby nie Elisa, nigdy by się jej nie pozbył. Dostał od niej jakąś maść, którą miał nacierać przyrodzenie. Nawet próbował ją dyskretnie przekonać żeby sama to zrobiła, bo jeszcze coś spartaczy, ale jego urok nie podziałał. A może zrobił to w zbyt mało oczywisty sposób? Miała piękne oczy... Prawie takie jak jego Martha...

Głowa bolała go niemiłosiernie po wczorajszej suto zakrapianej wieczerzy. Próbował przepić krasnoluda i chyba nawet mu się udało, ale zbyt dokładnie tego nie pamiętał.
Zaczął przepychać się przez tłum głęboko zamyślony, nie słysząc wrzawy tłumu, który krzyczał coraz głośniej. Było coraz gęściej wśród gawiedzi, ale Edmundus szedł pewnie przed siebie zastanawiając się czy przypadkiem nie spróbować odwiedzić Elisy jeszcze raz pod pretekstem zgubienia maści z bukietem pachnących kwiatów. Dziewczyny widząc kwiaty zawsze robiły to co chciał. Znów przypomniał sobie jej oczy, piękne, głębokie i...

- Psia jucha - powiedział głośno Edmundus i stanął jak wryty. Spoglądał prosto w oczy dziewczyny, ale były głębsze i ich piękno stało się przerażające. Patrzyła na niego świdrując prawie na wylot. Dopiero teraz zorientował się, że tłum ucichł.

Kilka sekund później, które wydawały mu się wiecznością ocknął się i wyrwał ze spojrzenia Elisy. Zobaczył ją wśród płomieni z bełtem przeszywającym szyję. Obok stał kat i łowca czarownic.

No to świetnie pomyślał Edmundus szybko przepychając się z powrotem przez tłum. Cały czas widział jej bezdenne oczy spoglądające prosto na niego. Wiedźma! Musiał się napić. I to dużo.

Kiedy tylko przekroczył próg szynku krzyknął:

- Kolejka dla wszystkich - codzienni bywalcy skinęli mu głową, znali jego hojność. Edmundus nawet na dnie dzbana z winem widział przerażające oczy Elisy...
 
Radomir jest offline