Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2012, 19:43   #4
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Poznajcie graczy i ich postacie.


W tej edycji niekiedy decydowało szczęście - rzuty kością potrafiły ocalić komuś życie ("Czy demon rozszarpie Olotha?" - nie; "Czy Issanderowi udało się przetrwać niewidzialne pułapki?" - nie). Ogółem jak dla mnie gra dzieliła się na dwie części - przed i po upadku forum. Przed wszystko było zgodnie z planem nawet jeśli coś się nie udawało, później gra utraciła trochę kolorów. Tak czy inaczej gracze nie zawiedli nawet jeśli ich postacie znalazły w wagoniku kolejowym wędrującym po szynach (no bo praktycznie nie dało się inaczej przetrwać) - mam tu na myśli ostatnie chwile życie Zormega i Kenyi zwłaszcza, gdy ten pierwszy utracił stopy na skutek działań Nexa. Kenya nie chciał go zostawić, a sam Zormeg przez swoje kalectwo nie mógł nigdzie iść samodzielnie. Niekiedy decydował rzut kośćmi, gdy od strony fabularnej "ładniej" by było zrobić coś przeciwnego - Spooky miał ładne pożegnanie, ale przetrwał 1 odpis dłużej choć Yzurmir sobie z tym poradził i dał ciekawy epilog swojej postaci... jeszcze jeden.

Ogółem czuję, że będzie mniej komentarzy o graczach i ich postaciach z uwagi na upadek forum i upływ czasu no, ale ten element jest dość istotny w raporcie.

Agape jako Pluskwa - chyba w tej edycji osoba z najdłuższymi wypowiedziami co turę. Odpisywała zawsze. Gra na dość wysokim poziomie. Przetrwała bardzo długo co było dziwne z uwagi na to, że praktycznie przez cały czas Pluskwa poruszał się bez obecności innych graczy. Zresztą może to i lepiej, bo przy spotkaniu z Spooky'm ten drugi próbował zabić Pluskwę. W otoczeniu kilku BNów przechadzała się po murach widząc wszystko z góry. To również Agape jest twórcą pytań, które wraz z moimi odpowiedziami są w tym raporcie.

AJT jako Oloth - farcił. Farcił w spotkaniu z demonem, podczepił się pod fart Nexa z superiluzją przed wrotami Wieży Władcy, a potem jeszcze rana postrzałowa na koniec, która go nie zabiła. Pomiędzy tymi momentami jednak gra była również na wysokim poziomie. Co raz przychodziły PW z tajnym używaniem czarostwa. Odpisywał zawsze i stworzył gdoc, dzięki, któremu dało się grę dokończyć, gdy forum w ogóle rozpadło się. Podobał mi się wątek z pająkiem Lotnikiem z obrazka postaci. Lotnik potem zresztą został poświęcony, ale niezapomniany. Lotnik latał z Lotem, nie wrócił potem. Jako jedyny w grze dostał 6 z zadbanie o wszystko włącznie z podstawieniem świni co zresztą zakończyło się zgonem Issandera. Następnie uciekł do przodu przez co jako pierwszy dotarł do względnie bezpiecznego Łuku. Względnie, bo aż tak bezpiecznie tam nie było. Pomógł Baltazarowi pozbyć się zagrożenia od strony Manty. Gdyby nie pomógł to wszyscy w Wieży Władcy by zginęli nadwyraz szybko zaczynając od tych najbliżej Łuku. W pewnym momencie mógł uratować Pluskwę, ale tylko z wiedzą metagry - Oloth sam słusznie postąpił nie otwierając dziwnych drzwi. Pod koniec nieudolnie próbował przekonać do siebie dziecko z bronią palną co się nie udało choć miało nutę komizmu. Popieramy humor w grach, bo gry mają przede wszystkim bawić.

Someirhle jako Zormeg - kolejny dobry gracz, choć mniej więcej od upadku forum, a tak bardziej szczegółowo od chwili, gdy Zormeg był ciężko ranny w pomieszczeniu z pułapkami i później przez działanie Nexa Zormeg nie miał zbyt dużo do robienia prócz pozwalania na ciąganie się po korytarzach i schodach przez Kenyę. Interesującym i godnym zainteresowania punktem było zawołanie rzeczonego Kenyę, gdy Zormeg był pod kloszem iluzji Nexa i otoczony przez żywe trupy. W kupie raźniej? W kupie siła? Tak czy inaczej nie było to znów takie głupie, bo jeszcze Kenya udałby się do bezpieczniejszych miejsc... lub patrząc z punktu widzenia "dobra" Kenya mógł zostać zgładzony szybciej na zewnątrz niż wewnątrz. Dodatkowo (teraz mi się przypomniało) sceny w Budynku Państwowym nieźle się udały, małe śledztwo i takie tam. Przynajmniej dopóki Oloth nie użył swoich sztuczek, żeby nasłać na Zormega strażników.

D3wiant jako Kozojed zwany również "Koniojed" lub "Kozojeb" - trafił się użytkownik forum, który chwilę był po czym zniknął na stałe. Jego dwie wypowiedzi w czasie gry były jednak naprawdę dobre, a wisienką na torcie było jego zgłoszenie, że nie będzie go przez dwa do trzech dni, ale wróci i prosi o niezabijanie postaci z tego powodu. To przecież dosłowne "zaraz wracam". Pewnie został później przez kogoś zamordowany, być może w tym samym dniu, w którym zginął Kozojed. Tutaj też mała uwaga: w niektórych statystykach być może zobaczycie "Koniojed", ale nie przejmujcie się tym, bo i ja się nie przejmuję.

korwinik jako Cień - ciekawe podejście do gry, aczkolwiek jeden podstawowy błąd, gdy zamiast czekać w kolejce albo spróbować się przez nią przepchnąć postanowił iść dokładnie w kierunku niebezpieczeństwa ignorując wszelkie znaki niczym we fragmencie UHF parodiującym Poszukiwaczy Zaginionej Arki. Pewnym osiągnięciem było nakręcenie Centhariela, żeby mu pomagał. Co było dość dziwne, bo to przecież Centhariel odpowiadał pośrednio za rany Cienia.

Arvelus jako Kenya - Shura - dobrze odegrany krasnal w stylu Warhammer. Szarża na nieumarłą dziwkę była naprawdę stylowa. Potem wrócił do postaci graczy zamiast zdać się na BNa, który ciągnął go do karczmy na browar (oj, oj znaczy krasnolud w stylu Dungeon Keeper, bo szedł w stronę bogactw, a nie browara, choć może to stereotyp, że krasnolud w Warhammerze to pijaki). Ostatecznie wykreował coś w stylu przyjaźni z Zormegiem i działali razem aż do śmierci. Gdyby zostawił Zormega na pewną śmierć to pewnie przeżyłby dłużej, ale już bez człowieczeństwa (czy krasnoludostwa). Do tej pory nie wiem czemu " - Shura" i co to ma oznaczać.

Issander - początkowo zgodnie z tłem starał się zrobić sobie bazę na dłuższe przetrwanie. Oczywiście było to zgodne z wiedzą jego postaci. Później zawiązał sojusz z Nexem na tle jakiegoś okradania dzieci w biednej dzielnicy. Nie wyniknęło z tego nic grubszego. Później sprytnie odsunął od siebie zarażonego Centhariela i w duecie z Nexem dawali sobie nawzajem rozkazy. Zginął wyłącznie z uwagi na pechowy rzut kością, choć jak sam wskazał po tym zdarzeniu jego czas na forum kończył się. Los widzi takie rzeczy i może dlatego zginął. Ciekawa koncepcja niziołczego mistrza zwiadowcy w połączeniu z jakimiś wynalazkami średniowiecznymi. Ogółem cieszę się, że jednak dogadałem się z nim w czasie rekrutacji, bo już chciał sobie iść, gdy niezrozumieliśmy się.

Darth jako Nex - Darth planował, dawał PW, rzucał czary potajemnie, de facto odpowiada za śmierć Zormega i Kenyi (no niby tylko za Zormega, ale Kenya zginął nie pozostawiając Zormega), a mimo to zdziwiłem się, że zaszedł aż tak daleko. Taka już jest ta gra, że nie sposób przewidzicieć kto jak długo przeżyje. Nawet jeśli ktoś gra bezbłędnie to gdy dochodzi się do finałowej 5 wszystko jest możliwe. Fajnie, że skojarzył magazyn w Wieży Władcy z pudłami z ostatniej sceny Poszukiwaczy Zaginionej Arki, bo o tym samym myślałem tworząc to miejsce.

Coen jako Centhariel - najwięcej kombinował przez PW. Najwięcej strategii i taktyki i nawet był dość bliski prawdy jeśli chodzi o zarażenie. Niestety czas mu się skończył, bo z niewiadomych przyczyn pomagał Cieniowi, którego przecież sam wpędził do grobu wcześniej. Cień w czasie przemiany ugryzł Centhariela co okazało się gwoździem do trumny. Ugryziony został odrzucony przez Issandera i Nexa, ale nie poddał się. Źle również szukał pomocy - w takich warunkach strażnicy dają ostrzeżenie tylko raz.

Spaiker jako Sebastian - wydawało się, że zrobił odrobinę falstart w scenie z dziewczynką. Oczywiście to była prowokacja, żeby pokazać, że nie każda osoba wyglądająca jak żywy trup to żywy trup. Potem poszarżował razem z Francisem co było dość interesujące. Został ugryziony praktycznie po wyjściu ze swojego bloku gdzie zaczął grę. W pewnym momencie nawet uciekł sam w las gdzie natknął się na uzbrojonych żołnierzy. Śledzili każdy jego ruch, ale czekali, aż się zbliży. Nie zbliżył się na tyle, żeby mu odstrzelili głowę. Wycofał się. Zginął niedługo później od infekcji, a jego ciało zaatakowało Francisa i Radka. Czuję, że lepiej by sobie radził w J3Pt, ale i tak było w porządku. Trochę za szybko, ale przecież nie każdy musi być szachistą, żeby planować każdy ruch. Spaiker chyba się zezłościł, a z pewnością zdziwił, gdy Sebastian zmarł. Samodzielnie zinterpretował "infekcję" literalnie jako cały pasek składający się z 13 kwadracików na karcie postaci podczas gdy chodziło o wyrównianie/przewyższenie ilości kwadracików w zdrowiu. Bardzo miło jednak, że je liczył. Może i trochę mojej winy, że nie podkreśliłem tego, że gracze nie mają pojęcia o zasadach zarażenia/infekcji i to był zabieg specjalny.

Imoshi jako Francis - to już ostatni gracz do scharakteryzowania według kolejności, w której to piszę. Z jednej strony o Francisie było przy okazji Sebastiana, a z drugiej przy okazji Radka. Kilka słów jednak o Imoshim warto by powiedzieć. Po pierwsze Imoshi interesuje się grą, po drugie to fan żywych trupów, z którym grałem w L4D2 (zanim ponownie wywaliłem to z komputera, zresztą to było trochę tak jakbym ścigał się z Yohanem Blakeiem (bo do Bolta mu brakuje trollface.jpg), mógłbym wygrać, ale samochodem). Zginął właściwie dlatego, że niezważał na ugryzienie Sebastiana co nie było rozważne, ale skumanie się z Radkiem było dobrym pomysłem. Komiczna scena była, gdy okazało się, że zapomniał kluczyków od samochodu. W sumie to było złośliwe, ale po co się pytał? Prosiło się o żarcika. Zresztą radiowóz był zdemolowany przez Spookyiego. Wydaje mi się, że tym razem Imoshi lepiej grał. Zresztą udało mu się dotrzeć do 7/17 miejsca, a nie 11/15 jak poprzednio. Mam nadzieję, że zobaczę go i w kolejnej edycji. Jeśli będzie jakaś. Och, ach. I żeby nie zapomnieć. Był w finałowej 3 NR i dostał się do MiM. Tam jednak na skutek zadanych obrażeń szybko umarł pociągając za sobą Ździsława, o ile dobrze pamiętam. Wszyscy zbiorowo możecie podziękować szarży Sebastiana. Żarcik. Długo się to wszystko pisało i mam nadzieję, że podoba się... w sumie to powinno być na końcu, a nie w ostatnim punkcie, który piszę...

Matis221 jako Ździsław - Sąsiedzi byli super! Ździsław przetrwał najdłużej z uwagi na to, że nie zgodził się na szalony plan wyjścia frontowymi drzwiami, za którymi było pełno żywych trupów. Ciekawym planem było wybicie ściany do mieszkania obok. Ździsław trochę utracił swój urok, gdy znalazł się w MiM i zresztą szybko zginął nie przejmując inicjatywy jak to zrobił w bloku. Z czego to wynikało nie wiem, ale dobrze było widzieć obywatela, który bez żadnych dodatkowych zdolności dotarł do MiM. Dzięki Matis221. I jako, że Ździsław to jeden z sąsiadów to do niego tyczy się również podsumowanie dla Valda i Kolimatora

Vald jako Yamato i Kolimator jako Jack- Sąsiedzi byli super! Yamato miał żonę i wielkie zdolności walki wręcz. Niestety to było za mało przed żelaznymi uściskami kilku żywych trupów. W każdym razie razem z Jackiem stanęli do walki. Z drugiej strony Jack pomógł jakiemuś umierającemu typowi na klatce schodowej - niestety obaj zapomnieli zamknąć główne drzwi i żywe trupy wlazły do środka. Jack dodatkowo był złym sprzątaczem i jego działania pewnie w dalszej części byłyby nadwyraz interesujące. W sumie szkoda, że sąsiedzi nie byli dłużej. To była dobra ekipa i ['] świeczka dla nich. I choć mało tutaj o nim piszę to w sumie pierwsze zdanie tego wpisu podsumowuje wszystko. Podobała mi się sąsiedzka gra o przetrwanie i przypomniała mi inną grę tego typu prowadzoną przeze mnie na innym forum. Rzecz nazywała się Sąsiedzi kontra Zombie i akcja działa się na jednym piętrze. Może poprowadzę i tamtą sesję w nowej wersji. W każdym razie szczególnie zaprosiłbym sąsiadów z tej edycji.

Yzurmir jako Spooky - Analyze that, Funny, your are good - YouTube Spooky to postać, którą zapamięta się. Obudowana odpornościami na różne dziwy jako jedyny z NR dotarł do finałowej 5. Yzurmir grał jak zawsze dobrze obierając odmienną taktykę niż w J3Pt. Ostatnim razem również dał wiele uwag, z których najbardziej tu się zarysowała "uwaga numer 5" odnosząca się do rzutów. Rzuty stanowiły jednak tło, więc dla mnie się zarysowały, a jak dla graczy tego nie wiem. Były co prawda wspominane, ale czy emocjonujące? To nie to samo co gra przy stole. Co do zakładów ("uwaga numer 6") jako element mechaniki to jakoś nie dało rady albo raczej przeoczyło się ten pomysł przed samą rekrutacją do J4 i J5. Uwagi 2 i 3 wymagałyby znaczących różnic w rozgrywce - różnic, które de facto zostały odrzucone w sondzie, która pojawiła się przed rekrutacją do J4 i J5. Wracając jednak do Spookyego to nic w jego grze nie brakowało no może oprócz tego, że oprócz powybijania szyb i nasrania do radiowozu Sebastiana i Francisa można było go jeszcze uszkodzić. Wspaniale nie-ratował Marvina i Pluskwę. Końcówka jaka była taka była, ale to dotyczyło wszystkich graczy (i mnie), którzy dotarli do momentu, gdy forum sypało się. Co do jednak meritum odnosiłem wrażenie, że Spooky mógł dłużej przeżyć bunkrując się w wieży niż wybiegając na zewnątrz. Czy jednak wystarczyłoby to do zwycięstwa tego nie wiem.

Reinhard jako Marvin - Marvin był w porządku. Ogólnie planowane dla niego było trochę więcej elementów śledztwa i może to by się udało, gdyby nie jego ciągłe sprawdzanie wszystkiego i utrata punktów rozumu. Gdyby Francis i Sebastian pospieszyliby do hotelu to wszystko inaczej przebiegłoby dla Marvina. Ale nic. Reinhard grał w porządku. Zawsze odpisywał choć wydaje się, że po obudzeniu się w ambulatorium odrobinę zagubił się. Z tego co widziałem wszystko zrozumiał, gdy było już za późno. Do końca próbował ratować ludzi.

Inkub Monogamista jako Radek - grało się w porządku, na początku trochę nie odpisywał, ale później z frekwencją nie było problemu. Zginął chyba jedynie z powodu pomagania Francisowi, gdy powinien uciekać. Mógł zamiast Francisa wylądować w MiM co by odmieniło dalszą część gry w sposób znaczący. Początkowo był samotny wśród mnóstwa BNów. Jakoś poradził sobie ze sprytnymi żywymi trupami wśród łóżek piętra domku letniskowego i w końcu zorientował się, że bez wzywania posiłków te posiłki nie dotrą. Ostatecznie uciekł z Pana Kalasantego na najbliższe skrzyżowanie gdzie spotkał najpierw Francisa, a potem również Sebastiana. Po przemianie Sebastiana zrobiło się srogo i zamiast uciekać postanowił stanąć do walki. Spoiler: Przegrał.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 12-08-2012 o 20:48.
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem