Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2012, 14:24   #3
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
--------TŁO--------


Nie wiem czemu Terry namówiła mnie na wycieczkę. Jeszcze nie mogę się odstrząsnąć po ostatnich wydarzeniach. Pamiętam jakby to było przedwczoraj, gdy siedziałem w kawiarni i czekałem na Terry, gdy wjechała do środka ciężarówka masakrując trójkę osób siedzących bezpośrednio przy szybie i powodując u mnie ciężkie obrażenia ciała.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=na0tIvCG36k[/media]

Po rehabilitacji wróciła moja siła, ale wciąż do końca nie panuję nad własnym ciałem. Czasem pojawiają się przeróżne bóle w moim ciele, które prawdopodobnie związane są z traumą po zajściach ze szpitala. Leżałem jak gdyby nigdy nic, przytomny i właściwie szczęśliwy, bo wszelkie badania wykazywały, że wrócę do zdrowia... no może co prawda, nie byłem aż tak szczęśliwy, gdy dowiedziałem się, że nie będę mógł profesjonalnie uprawiać sportów kontaktowych, ale chyba powoli z tym się godziłem. W każdym razie po tamtym dniu myśli o sporcie zniknęły, a pojawił się jedynie strach. Otóż pewien sanitariusz postanowił wraz ze swoją nieletnią dziewczyną, córką ordynatora, pobić jakieś rekordy seryjnych zabójców. Chodził i zabijał ludzi strzałami śrutowymi, a ona chichocząc wycinała im numery skalplem na czołach według kolejności zabijania.


Przeżyłem, bo próbowałem obudzić osobę z sąsiedniego łóżka i przypadkowo spadłem na podłogę. Po pierwszym strzale znalazłem już się pod łóżkiem. Do szkoły wróciłem całkiem niedawno, ze wszystkimi problemami pomaga mi Terry, ale na wycieczkę zabrałem też dwie składane kule, które trzymam w torbie. Niestety, gdyby mój stan nagle się pogorszył to bym musiał odsłonić swoje słabości przed resztą. No nic. Mam złe przeczucia.

--------DZIAŁANIA--------


Alice próbuje mnie namówić na wycieczkę rowerami wodnymi, ale dąsam się. Nie wiem czy jest to taki genialny pomysł. Gdyby tylko było tu coś ciekawszego do robienia to bym pewnie zdołał ją namówić. Niestety nic mi nie przychodzi do głowy... z drugiej strony wolałbym zostać tutaj z nią sam na sam. Niestety pierwszego dnia nie było takiej możliwości.

Wdałem się w sprzeczkę z Samem Limbertem, gdy zobaczyłem, że ma torbę pełną batonów i zapytałem czy by nie kopsnął jednego, a ta gruba świnia odmówiła. Powiedziałem mu, żeby poszedł być grubym gdzieindziej.

Przy okazji udając, że pracuję dokładnie przypatrzyłem się całemu obozowi. Skoro ciężarówki wjeżdżają do kawiarni, a psychopatycznych morderców zatrudnia się jako pielęgniarzy to lepiej być przygotowanym na każdą ewentualność. Do tego ostatnio leciała Noc Żywych Trupów, więc lepiej być przygotowanym, gdyby wszyscy w obozie (no prócz Terry... i pewnie Sama, bo jest za gruby... i Terinisa, bo jest chory) zamienili się w żywe trupy i trzeba będzie szybko ich zlikwidować i uciec. Lub uciec. Dobrze znać wszelkie drogi ucieczki z domków, obozu, gdzie są kluczyki do autobusu, gdzie są noże, siekiery i łódki... bo na rowerku wodnym to ciężko uciekać. Ogółem to spodziewam się najgorszego, ale w sumie w domu też już zacząłem otwierać konserwy w ciężkich rękawicach robotniczych, bo wsżędzie widzę śmierć. Czytałem o tych ludziach, którzy zginęli w kawiarni, że jeden z nich miał wizję na wyścigach samochodowych, a potem drugą w kinie - w obu miejscach uratował mnóstwo osób, a potem każdy z nich ginął w tajemniczych okolicznościach. Ja może nie miałem wizji, ale to dość przerażające - ten fakt, że jest jakieś fatum i nie da się oszukać przeznaczenia.

--------Bohaterowie Niezależni--------



Fotografia: Ja i Terry czekając na przesłuchanie w sprawie zabójstw w szpitalu.

--------Zdanie Cartera o ważniejszych BNach--------


OPIEKUNOWIE
pan Harry Newman

Mężczyzna po pięćdziesiątce. Pełni w szkole funkcję woźnego, stróża, kierowcy, a także złotej rączki. Jednym słowem facet od wszystkiego. Miły, sympatyczny i lubiany przez wszystkich. Bardzo uczynny i pomocny. Prawdopodobnie jest chory psychiczny. Do czasu wycieczki nie wiedziałem tylko, że aż tak ma zrytą psychikę. Specjalnie nadmiernie zwolnił przy karambolu, żeby wszyscy mogli oglądać trupy na drodze. Poprzez lusterko widziałem na jego ustach cień ponurej satysfakcji. Nie ufam mu, ale nie mam jeszcze na tyle przekonywujących dowodów, żeby zdradzić ten brak zaufania komukolwiek.

pan Thomas Richards
Nauczyciel wychowania fizycznego. Szkolny traper i propagator turystyki i survivalu. Pogodny i wesoły gość z który m łatwo się dogadać. Ma swoje zasady i jeżeli ktoś je przestrzega, to wszystko jest w porządku. Jest wyrozumiały i w sumie dość pobłażliwy, ale potrafi być też surowy jeżeli czyjeś zachowanie uzna za niebezpieczne, czy też wyjątkowo głupie. Jest również wyjątkowo pamiętliwym sukinsynem, którego surowość czasem zamienia się w zwykłe znęcanie się nad słabszymi. Tak było z Malcolmem, z którego był gówniany sportowiec i nikt z nim nie chciał grać. Wcale nie dziwiłem się sobie i innym uczniom, że nie chciano mu podawać piłki, ale tak z perspektywy czasu patrząc Richards powinien robić trochę więcej niż tylko dokładać do dołowania tego typa. W końcu Malcolm wyprowadził się z rodzicami i tyle go widzieliśmy. Żadna strata, ale to tylko przykład tego kim tak naprawdę jest Richards. W czasie wycieczki zauważyłem też to, że Richards jest w dość bliskich stosunkach z Washingtonem. Podobne zaangażowanie w szerzenie nazizmu (jeśli chodzi o porządek i umiłowanie natury) wskazuje, że być może łączy ich coś więcej i również związane z nazizmem. Być może mają podobne zboczenia seksualne jak Ernst Röhm, lider okrytych ponurą sławą bojówek SA. Fuj. Zresztą do braku zaufania wystarczy mi fakt, że to popaprany sukinsyn.

pan Derek Washington
Kierownik obozu. Człowiek lasu, traper, survivalowiec, sportowiec i doskonały organizator. Surowy i poważny. Nie lubi i nie toleruje ludzi łamiących panujący w obozie porządek i zasady.
Doskonale zna okolicę. Nie znam tego typa, ale podejrzewam go o zboczenia seksualne, bo coś zbyt dobrze dogaduje się z Richardsem. Podejrzane gówno i tyle.

pani Susan Morgan
Nauczycielka angielskiego. Starsza pani o surowych zasadach i moralności. Lekko nie przystaje do obecnej epoki (przypominam lata 80-te). Nie rozumie i w większości przypadków nie akceptuje zachowania młodzieży. W jej oczach zyskują tylko porządni uczniowie potrafiący się zachować, ubrać i wypowiedzieć. Prawdpodobnie nie jest człowiekiem, a jakąś istotą z kosmosu przebraną w ubranie z człowieka. Tak czy inaczej z pozostałych opiekunów tylko z nią ewentualnie dałoby się dogadać. Ma dla mnie sporo wyrozumiałości, bo jej siostrzenica była jedną z ofiar w szpitalu. Wcześniej zresztą nie miałem z nią problemów - nasze stosunki były nijakie, choć kiedyś powiedziała mi, że zupełnie nie ma polotu w tym co piszę.

OBOZOWICZE
Alice Meadow

Szkolna piękność. Tak samo głupia, jak urodziwa. Szefowa cheerleaderek i najpopularniejsza osoba w szkole. Dziewczyna Barta Caligana. I ma sztuczne cycki. Nigdy nie spotkałem jej rodziców, ale muszą być chorzy psychicznie skoro pozwolili na sztuczne cycki nastolatce. Nic do niej nie mam i nawet mi się podobała zanim oddała się pod skalpel. Terry jej nienawidzi i w związku z tym i ja okazuję wobec niej niechęć. Ona mnie chyba też nie lubi odkąd pobiłem Caligana. No, ale to było przed wypadkiem.

Bart Caligan
Typowy mięśniak, kapitan drużyny footballowej, chłopak Alice Meadow. Przekonany o swej wyższości, urodzie, sile i atrakcyjności. Typ szkolnego playboya i lowelasa. Pobiłem go przed wypadkiem. Teraz w czystej walce nie mam z nim większych szans, ale chyba wciąż czuje wobec mnie respekt, bo nie zaczepia mnie w ogóle. Pewnie sobie zdaje sprawę, że jego ewentualna zemsta w czasie, gdy jestem niedysponowany zakończyłaby się moją zemstą w być może nieczystym stylu, ale skutecznym. Słowem: niech wypierdala.

Rebeca Peterson
Typowa okularnica i kujonka, ulubienica pani Morgan. Najlepsza uczennica w szkole, Zwyciężczyni wielu konkursów i olimpiad. Samolubna, wyniosła, pogardza mniej inteligentnymi od siebie. Jej pasją jest dziennikarstwo i fotografia. Podkochuje się we mnie, ale z jakieś powodu wydaje mi się, że jest przepełniona złem. Jeszcze nie mam żadnych dowodów na to, ale coś w jej zachowaniu jest nie tak. Coś jak odwrotność Newmana. Tamten jest zbyt miły dla wszystkich, a ta jest zbyt niemiła dla wszystkich. Z pewnością coś ukrywa, być może jest podobnym psychopatom jak sanitariusz i jego dziewczyna. Być może oddaje cześć szatanowi. W każdym razie to osoba o wyjątkowo plugawym wnętrzu. Oczywiście staram się traktować ją raczej pozytywnie, żeby nie zorientowała się, że ja wiem, że coś z nią jest nie tak.

Sam Limbert
Szkolna fajtłapa i obżartuch. Nieustannie coś je. Uwielbia czytać komiksy i słuchać rapu. I do tego nie dzieli się batonami. Gruba świnia. Niech idzie być grubym gdzieindziej. To samo słowo dla niego co i dla Barta. A rap to gówno.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 19-08-2012 o 15:03.
Anonim jest offline