Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2012, 18:38   #65
Fenriz
 
Fenriz's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodzeFenriz jest na bardzo dobrej drodze
Mimo szczerych słów Nutpthys przyjaciele nadal nie byli przekonani, co do prawdziwości jej intencji i całkowitej uczciwości. Tak, jak mówił Aaron wiele kwestii pomijała ona milczeniem, a to przecież oznaczało, że chciała coś ukryć.
- Jestem wobec was całkowicie szczera - powiedziała lekko załamującym się głosem wróżka, opiekunka wioski - Musicie chyba pochodzić z okolic, gdzie ludzie są bardzo podejrzliwi. Jestem wam wdzięczna za pomoc, ale błagam nie porzucajcie mnie i moich ludzi tylko wy możecie ich wspomóc. Nigdy was nie okłamałam, a pominęłam jedynie sprawy które uważane są w tej wiosce za tabu. Jeżeli jednak nalegacie to złamię je. Kości które widziałeś Aaronie, to szczątki poprzednich wodzów wioski. Są ona tam złożone, by ich duchy opiekowały się tym miejsce i całą społecznością. Ja jestem ich wysłanniczką i pełnię rolę opiekuna i strażnika.
Wtedy odezwał się milczący od dłuższego czasu Taelryn. Jego mowa miała natchnąć towarzyszy do działania. Przecież po to wyruszyli z domu, by przeżyć przygodę. Czy jednak starcie z potężnym czarnoksiężnikiem było tym czego pragnęli? Już teraz mogli zginąć w starciu z wilkami, a co dopiero w jego siedzibie, gdzie tych bestii będzie wielokrotnie więcej.
Widząc, że przemową nic nie wskórał Taelryn, zapytał wróżki:
- Wróżko, gdzie moglibyśmy uzyskać pomoc? Może jest w okolicy jakiś gród albo nawet miasto?
- Trzy dni drogi stąd jest niewielkie miasteczko - rzekła zasmucona Nutpthys - To dość duża osada. Muszę was jednak ostrzec, że żyją tam strasznie okrutni i skąpi ludzie. Kiedyś żyliśmy z nimi w zgodzie, ale gdy oni porzucili kult przodków i zwrócili się ku nowej wierze, która przynieśli kupcy ze wschodu nasze drogi się rozeszły. Ci nowi bogowie są źli i okrutni. Nie przypuszczam, abyście znaleźli tam kogokolwiek kto będzie chciał mi pomóc.
Skoro nie chcecie mi pomóc, to nie ma innego wyjścia jak pożegnać się z wami. Proszę jedynie na koniec, by Aaron oddał mi moją własność, a będziemy mogli rozstać się w pokoju.

Przyjaciele spojrzeli po sobie i szybko zgodzili się z Aaronem, że próba pomocy Nutpthys i jej ludowi oznaczałaby dla nich śmierć. Musieli opuścić wioskę i szukać przygód, gdzie indziej.
Jedynie Beldar i Karl chcieli udać się do siedziby Abadiela. Nawet jednak ich nie przekonała wróżka, a wilki z którymi rozmawiał Beldar.

Większość przyjaciół wyszła ze świątyni. Wydawało się, że w tym miejscu część z nich rozdzieli się i pójdzie w swoją stronę. Także Marlowe stwierdził, że wróci do wioski i że to co przeżył wystarczy mu na resztę życia. On wolał jednak spokojne życie w Idleville.

W świątyni został jedynie Aaron i Nutpthys.
- Jeszcze raz proszę, byś oddał mi moją własność. Kradzież to zły czyn i sprowadza na jego sprawcę samo nieszczęście. Ostrzegam cię. - głos wróżki zmienił się i czuć w nim było rosnącą agresję - Oddaj mi mój kryształ.
 
Fenriz jest offline