Syn Oliego nie doczekał się udziału w walce. I wcale mu to nie przeszkadzało. Traktował swą pozycję jako ostatnią redutę, więc ucieszyło go, że wrogowie zostali odpędzeni, nim do niej dotarli.
Gdy niebezpieczeństwo zostało zażegnane, młodzi bohaterowie rozpoczęli naradę - co dalej robić, dokąd wyruszyć, czy zaufać tajemniczej wróżce? Orik przysłuchiwał się, rozważał i wreszcie zabrał głos. - Moja pani - rzekł wpierw do Nutpthys - Powiem wprost: uwierzyłem ci. Jestem wojownikiem i nie dla mnie zawiłości i drugie dna. Moja robota jest prosta, tak jak moje słowa: tak na tak, nie na nie. Jednak twe zwlekania, unikanie odpowiedzi i brak otwartości zasiały niepewność w sercach mych towarzyszy i odebrały ci wiarygodności w ich oczach. Nie pomogę ci - nie dlatego, bym źle życzył tobie i twej wiosce, ale dlatego, że moja lojalność należy się wpierw moim przyjaciołom - to z nimi trzeba mi iść, dbać o spójność i bezpieczeństwo tej drużyny. Życzę ci jednak, byś odnalazła bohaterów, chętnych podjęcia się tego, czego my się nie podjęliśmy.
Zwrócił się tymczasem do Aarona: - Aaronie, oddaj tej pani naszyjnik. Nie należy on do ciebie, a znalazł się w twych rękach przypadkiem.
Po czym rzekł do wszystkich: - Przyjaciele! Znów przychodzi nam wyruszyć w poszukiwaniu przygody. Nim jednak wybierzemy cel, wysłuchajcie mej prośby: nie rozdzielajmy się. Jakkolwiek słuszne mogą być wybory pojedynczych z nas, czasem należy zrezygnować z nich, wybrać kompromis dla dobra drużyny. Tylko działając razem możemy zapewnić sobie bezpieczeństwo i sukces w wielkim świecie, o którym tak mało wiemy. Wyruszyliśmy jako drużyna i w drużynowym braterstwie nasza siła. Nie jesteśmy pojedynczo silni, nie jesteśmy doświadczeni, nie wiemy, co czeka nas wokoło. Trzymanie się razem - to nasz największy atut. Beldar… - odwrócił się do młodego druida - proszę.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |