Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2012, 16:38   #3
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Zafir siedział z rękami splecionymi na karku, oparty plecami o kamienny mur. Miętosił w ustach źdźbło trawy, wlepiając się w szerszenie, które uwiły sobie gniazdo pomiędzy ścianą, a strzechą jednego z budynków. Pod spodem znajdowały się stragany. Zastanawiał się, czy gdyby rozjuszył owady, powstałoby wystarczająco duże zamieszanie do niepozornego ograbienia kramu. Nie żeby jakoś szczególnie podobał mu się któryś z przedmiotów. Po prostu w młodości wyrobił sobie złe nawyki. Z rozważań wyrwał go donośny głos Octaviana. Przy-ja-cie-le. Chłopak powtórzył w myślach. Rozumiał język thoertiański, choć gdyby przyszło mu w nim mówić, na pewno nie robiłby tego poprawnie i często musiałby przerywać, przypominając sobie niektóre ze słów.

- My nie mówić ludzki. - Spojrzał wesoło na leżącego u jego boku wilka. Zawarczał cicho i skinął głową wskazując kierunek. Bestia o rozmiarach dorodnego kuca podniosła się z ziemi i zamiatając ogonem, ruszyła w stronę domu gospodarza. Zafir podążał za nią, patrząc z satysfakcją na rozstępujący się tłum. Przestrach w oczach mieszkańców klasztoru był całkiem uzasadniony. Wilk potrafił być bardzo niebezpieczny.

Zafir nie usiadł na ławie, wolał trzymać się z tyłu pomieszczenia. Stać i być czujnym, tak jak jego towarzysz. Wodził wzrokiem po sali, obserwując, czy zgłoszą się jacyś chętni. Sam rozważał swój udział, ale najpierw i tak musiał poświęcić trochę czasu na ułożenie wypowiedzi. Skrzyżował ramiona, pochylił głowę i marszcząc czoło starał się sobie przypomnieć, jakiej końcówki czasownika powinien użyć. Zniecierpliwiony postanowił improwizować.

- Chętnie pomoże… – Ostatecznie kaszlnął zagłuszając swoje braki w gramatyce. Podrapał się po czuprynie. Kontynuował. – Bardzo lubimy dzieci. Prawda Sahir? – Wilk dla potwierdzenia słów chłopaka klapnął olbrzymimi szczękami i oblizał się radośnie. Kilka kropel ściekło z jego języka na podłogę.
 
Cai jest offline