Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2012, 10:49   #2
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację

[MEDIA]http://66.90.118.45/ost/space-wolves/kektrbxiii/119-ambient-09.mp3[/MEDIA]

Galaktyczne niebo układu Vega tonęło w czerni, wypełnionej gdzieniegdzie nieruchomymi, czerwonymi rozmazami światła. Lekka domieszka widmowej bieli na horyzoncie oznaczała iż do tej części nieba zaczął dochodzić blask największej gwiazdy układu - Aiusa. To był jednocześnie znak, że powoli zbliżaliście się do miejsca spotkania z waszym klientem. Automatyczny system kontroli lotu, zaprogramowany na jak najszybszą i możliwie najbardziej oszczędna w paliwie podróż, właśnie skorygował nieco trasę i przełączył tryb silników "Bumeranga" na wolno-pulsacyjny. Mimo wytłumienia wstrząsów, co jakiś czas załoga i tak odczuwała delikatne wahania za każdym razem gdy reakcje jądrowe odpychały statek w wolnej przestrzeni kosmosu. Ale do tego każdy zdążył się już przyzwyczaić. Nawet Jo-Ann - najświeższa załogantka (i jednocześnie doświadczony żołnierz) nie zwracała na to uwagi. Centralny HUD niepozornie na lewej jego krawędzi odliczał czas do planowanego końca lotu - liczby wskazywały że nastąpi to za niecały kwadrans. Jednakże tak naprawdę planowo załoga musiała być w gotowości już od godziny - takie procedury. Godziny, która podobnie jak inne godziny w kosmosie, potrafiła się ciągnąć i rozmiękczać niczym zbyt długo trzymane płatki śniadaniowe w ciepłym syntetycznym mleku. Niekiedy jednak kapitan Malachius pozwalał na większą swobodę, a "Bumerang" mimo wszystko posiadał kilka ciekawych atrakcji - holo-gry, mini-sauna, prowizoryczny barek, a nawet sala projekcyjna wraz ze sporym archiwum starych ziemskich filmów w technologii HI-h3d . Wtedy nudę dało się zawsze jakoś zabić, niemniej gdy trzeba cierpliwie czekać, monotonia potrafi być niczym męki w Tartarze. I tak ciszę oczekiwania przeszywał jedynie sporadyczny zgrzyt i piknięcie dobywające się gdzieś z górnych systemów wentylacyjnych, co przypominało o zbliżającej się dacie wymian filtra i procedurze odgrzybiania.
Kapitan Axel Malachius w skupieniu obserwował dane na trzech HUD-ach. Swoim, centralnym, a także podglądał też informacje pilota. Zwykle pilot nie przepadał gdy ktoś mu zerkał przez ramię, ale Malachius nigdy nie rezygnował z podwójnej ostrożności. I trzeba było się do tego przyzwyczaić, jak zresztą do wszystkich nawyków dowódcy statku. Poza Malachiusem był jeszcze jeden członek załogi, którego nawyki okazywały się nie do przezwyciężenia.
Raven Screwdriver zajmował się (jak zwykle) jakimś urządzeniem o niejasnej funkcjonalności i niewiadomym przeznaczeniu. Na dobrą sprawę wyglądało jak czarna kostka z zewsząd powbijanymi kablami i polimerowymi osłonami. Gdyby to była bomba próżniowa, albo nawet quesiniański zakrzywiacz czasoprzestrzeni, nikt by z załogi nie zwrócił pewnie na to uwagi.
Z oczekiwaniem na dolot najlepiej radziła sobie oczywiście Jo-Ann Hargreaves, wykwalifikowany żołnierz który takich momentów przeżyła setki, jeśli nie tysiące. Po drugiej stronie niecierpliwił się zaś Shin Nakamura, drugi z najemników. Obca mu była wojskowa dyscyplina, co było widać nie tylko teraz, ale i ogólnie gdy trzeba było użyć siłowych argumentów. Mimo różnic w rodzaju wyszkolenia pomiędzy tą dwójką, póki co nie doszło do większych spięć czy nieporozumień. Być może było w tym szczęście, a może jednak japońska pragmatyczność płynąca gdzieś jeszcze w żyłach Nakamury potrafiła zachować w nim zdrowy rozsądek gdy trzeba.
Nieco na uboczu reszty w zamyśleniu, skrobiąc coś w swej techno-protezie ręki, naprzeciw okna stał Troy Sanchez. Trudno było ocenić z jego wyrazu twarzy czym teraz emanował - nostalgią, melancholią, a może zdystansowanym spokojem? W każdym bądź razie oglądanie kosmosu u niektórych wzbudzało szczególne uczucia. Tak jakby gdzieś mimo wieków kolonizacji galaktyk, wciąż w ludziach powodowało jakieś niemalże instynktowne poczucie głębi, dystansu i tęsknoty za ojczystą Ziemią...
Osiem minut i dwadzieścia dwie sekundy do punktu docelowego. HUD ostrzegł właśnie pilota o sporej ilości kosmicznych śmieci i skał na trasie. Dopiero teraz Jamie Thompson przypomniał sobie o danych, które ściągnął niedawno o tej części układu Vega. Faktycznie, jakieś dwa miesiące temu otarły się o siebie dwie pokaźne asteroidy. Patrząc na okoliczności kontaktu, "otarły się" to było chyba za mało powiedziane. Bardziej prawdopodobne było czołowe zderzenie. Stąd tyle obiektów na skanerze. W takich chwilach bezpiecznie będzie nie ufać do końca automatycznym systemom i przejść na sterowanie manualne. Poniekąd chyba każdy pilot lubił pokazywać swoją użyteczność, a niestety co raz lepsze systemy komputerowe statków, wypychały ich role na dalszy plan. Na szczęście były jeszcze walki kosmiczne, a tam poleganie na systemach przy doświadczonych pilotach nieprzyjaciela to była pewna śmierć. Dlatego momenty w których nie trzeba było narażać tyłka, a jednocześnie trzeba było pokierować statkiem własnymi zdolnościami, były witane przez pilotów z otwartymi ramionami. Kolejny pulsacyjny odrzut i już tylko siedem minut piętnaście sekund. To najwyższy czas przygotować się do spotkania.
Axel Malachius wciąż miał w głowie rozmowę z informatorem. Czy był za nerwowy? A może za spokojny? Czy można było mu ufać? Ale i zarobek spory. Wszystko wskazywało na to, że ma do czynienia z jakimś nowicjuszem wojaży, który dorobił się nagle wydobywczego statku i chce łatwo wzbogacić się na jakimś obiekcie NEO, umieszczonego w zakamarkach nieskolonizowanej galaktyki. Tacy zawsze płacili z reguły za dużo, gdyż ekscytacja wizji zarobku zwykle brała górę i nie byli skłonni negocjować cen. Wszystko się zgadzało... Lecz poniekąd ponoć "gdy wszystko się zgadza, to nic się nie zgadza". Czyżby przeczucie zawiodło? Było trochę za późno na takie wątpliwości, a przy okazji szkoda byłoby z powodu chwilowego wahania nadszarpnąć swojej reputacji. Co będzie to będzie - nie od parady "Bumerang" był jednym z najbardziej i najdłużej poszukiwanych. Wpadka nie wchodziła w ogóle w grę.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 04-09-2012 o 15:11.
Rebirth jest offline