Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2012, 08:54   #6
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Spacer był ciekawym doświadczeniem, bowiem choć Luiza pokazała mu wszystko nie to co chciał zobaczyć, to mógł powoli oceniać jej osobowość. Oczywiście gdy trzeba było uśmiechał się, dopytywał lecz przede wszystkim przyglądał się jej. Samo miasto też wywarło na nim spore wrażenie, tym bardziej że dawało wiele możliwości, na zwiedzenie wielu miejsc. Jednak że na razie, nie zamierzał zaprzątać sobie tym głowy. Miał czas.

Wrócili po zmroku i nastąpiło coś..czego się nie spodziewał. Alex. Mężczyzna, którego obecność powodowała, że wszystkie zmysły Maxa szalały a on sam czuł się dziwnie. Gdy zniknął nastąpił chłód, i młodzieniec mógł odetchnąć z ulgą. Na pewno ten człowiek był ciekawy i wart głębszego poznania, lecz pierw Luiza, która znikła za drzwiami swojej sypialni.

Gdy drzwi za Katriną się zamknęły Max stwierdził z lekkim uśmiechem, że dzień w towarzystwie Luizy był ciekawy. Dziewczyna była inteligentna a co ważniejsze miała w sobie ciekawość i czar. Był ciekaw na ile to gra i poza a na ile jest odważna. Ruszył więc do jej komnaty. Nacisnął na klamkę chcąc wejść. Oczywiście w miarę cicho by “oczy” ciekawskich nie spostrzegły go. Gdyby drzwi były zamknięte puka. Jeśli udało się wejśc wchodzi i po prostu oznajmia Luizie że się nudzi i liczył, ze go jeszcze zabawi. Ostatnie słowo dodał z dziwnym uśmieszkiem.
Młoda panna była zaskoczona wejściem gościa do swej izby. Nie spodziewała się takiej śmiałości z jego strony. Gdy Max oznajmił, o co konkretnie mu chodzi dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-Rozwiązuj...- rzuciła wskazując kciukiem sznurki gorsetu. Kiedy Max wziął się do roboty Luiza wzruszyła ramionami
-Na mnie czeka długa kąpiel. Jeśli Ci się nudzi, zawsze możesz udać się do służby pomóc im sprzątać po kolacji.- zażartowała spoglądając ukradkiem na stojącego za nią młodzieńca.
Max miał poczucie humoru lecz nie lubił gdy ktoś sobie z niego kpił. Dosłownie ułamek sekundy potrzebny był by podjął decyzję. Jednym szybkim ruchem złapał ją na wysokości bicepsu a drugą za włosy i przyciągnął do siebie i wysyczał:
- Jeśli tak bardzo lubisz się bratać ze służbą albo być na kolanach to Twoja sprawa. Mnie do nich nie porównuj - jednym ruchem odwrócił ją ku sobie
Puścił włosy i podniósł jej podbródek do góry tak by patrzyła mu w oczy i uśmiechnął się słodko:
- A teraz przeproś. To było nie ładne - gdyby chciała kopnąć go w krocze zasłania się kolanem, a jeśli krzyknąć zasłania jej usta
Niewiasta długą chwilę była zdziwiona zachowaniem swego gościa. Wyglądała tak, jakby kompletnie nie spodziewała się tego typu zagrania z jego strony. W końcu zmieniła zdziwiony wyraz twarzy i uśmiechnęła się szeroko.
-Przepraszam mój władco...- znów zażartowała -Więc... Chłopczyk jest już mężczyzną?- spytała. Max nagle poczuł chłodny i ostry szpic sztyletu na plecach, pod żebrami.
-No... Co teraz mój władco?- spytała dociskając sztylet na tyle mocno, że zrobiło się nieprzyjemnie. Max poczuł jak kropla krwi spłynęła pod koszulą.
Max też był zaskoczony, lecz szok zastąpił gniew. Czemu? Kobieta śmiała go zranić. Śmiał mu grozić. Zrozumiał że zaczął grę i musi ją skończyć. Musi okazać wyższość więc rzekł:
- Albo wbijesz głębiej i mnie zabijesz albo zacznij to zlizywać - ton jego głosy był cichy ale ostry.
Zaczął rozpinać koszulę.Na twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Cóż jest warte życie bez odrobiny ryzyka. W końcu albo ją poskromi albo zginie. A to będzie cieżkie do wytłumaczenia, czemu go zaciukala. Z tą myślą..rozpinał koszulę.
Luiza cisnęła swoim sztyletem gdzieś w kąt izby i pomogła Maxowi pozbyć się koszuli, jednym energicznym szarpnięciem. Od razu wpiła mu się w pierś. Sięgnęła ręką do spodni, kiedy dobiegł ich dźwięk pukania do drzwi.
-Panienko!- usłyszeli głos Jadwigi -Panienko, ojciec wrócił...- dodała starka szokując zarówno Luizę jak i Maximiliana...
Max złapał ją i przyciągnął do siebie, tak by jej plecy były przyległe do jego klatki i szepnął jej:
- Powiedz, że się kąpiesz. Że wyjdziesz jak skończysz.. - jedna ręka powędrowała do szyi jej a druga do biustu, Jego usta zaczęły ssać jej ucho
-Nie mogę... Ojciec... Zaz tu przyjdzie, by mnie powitać! Musisz się ukryć!- syknęła przez zaciśnięte zęby.
Odwrócił ją i pocałował, krótko i agresywnie. Gdy skończył zapytał:
- W szafie czy gdzie ? - prawie się zaśmiał.
-Wyjdź na balkon. Poczekasz aż ojciec poprosi mnie bym z nim zjadła kolację, wtedy wyjdziesz.- odrzekła uśmiechając się drapieżnie.
Tak też uczynił. Ta kobieta jednak miała w sobie coś. Doszedł do wniosku.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline