Zadowolony z tak dobrej wymiany ciosów... Ha! Wymiany, dobre! Lepiej pasuje tutaj serii cięć wymierzonych w barbarzyńcę. Mniejsza. Eckhardt z okrwawionym mieczem podszedł do dwójki ocalałych. Nord z toporzyskiem wyglądał bardzo kusząco, ale wojownik chaosu jeszcze bardziej. Obdarzony hojnie przez Khorna zbroją, pewnie nie był byle jakim wojownikiem. ~Zaraz przetestujemy jego umiejętności - pomyślał Schwartzhaut.
Sekundę później Eckhardt przerwał ciszę i powiedział:
- Na co się tak patrzycie jak baby na targu? Jak żaden nie chce się ruszyć z obawy ciosu w plecy, to walczymy wszyscy naraz! - uśmiechnął się, chwycił miecz i zaatakował obydwu.
Miecz świsnął w powietrzu, dwa ataki trafiły w wojownika w rdzawej zbroi, co on sobie myślał? Że będą tu czekać aż, któryś pójdzie się odlać i dopiero zaczną walkę jeden na jednego? Takie coś jest dla dzieci na podwórku, a nie prawdziwych wyznawców Pana Czaszek. Obydwa ciosy trafiły w wojownika Chaosu. Syknął i zadrżał pod impetem uderzeń. Niestety Norsmen był czujniejszy, w porę uchylił się przed ciosem Schwartzhauta.
Mieszkańca północnych krain Khorne obdarzył tego dnia wyjątkową łaską. Może nie trafił Eckhardta, ale cięcie toporzyska połamało większość żeber i porozcinało mięśnie klatki piersiowej jego drugiego przeciwnika. Wojownik w rdzawej zbroi padł zanim zdążył podnieść topór.
Widząc z jaką łatwością Norsmen zmniejszył ich liczebność do dwóch Eckhardt był do niemałym wrażeniem. Plotki mówiące o sprawności ludów północy nie kłamały.
- [i]Ładnie ładnie, Pan Czaszek widać sprzyja twoim ciosom człeku z północy, chcesz przetestować też moje umiejętności czy może wolimy dowiedzieć się po co zostaliśmy tu zesłani? - zapytał Schwartzhaut trzymając miecz gotowy do ataku.
Mieszkaniec Norski, który po prawdzie mógłby być ojcem Eckhardta również nie opuścił broni. Po krótkiej potyczce, w której dosłownie rozgromił wojownika chaosu nawet zbyt mocno nie dyszał, dając ostatniemu przeciwnikowi wrażenie, że ten pojedynek będzie niezapomniany.
-A jak chcesz się tego dowiedzieć, he?- spytał starzec.
- Wyjścia są dwa. Albo będziemy myśleć, albo któryś z nas zaraz zapyta o to samego Khorna. - odpowiedział Eckhardt z uśmiechem.
- Które wybierasz? - zapytał.
-Myśleć? Myślenie zostawmy czarownikom i mędrcom. Niech poleje się krew!- burknął z uśmiechem.
- Za Boga Krwi! - wykrzyknął Eckhardt i ruszył na Norsmena.
Seria ciosów zakończyła się tym, że obydwoje z walczących mogli zobaczyć piszczel człowieka z północy. Potężny cios wbił się i roztoczył wokoło bardzo przyjemny dźwięk zgrzytu metalu o kość. Następny cios miecza nie był już tak efektywny. Niewielka rana na brzuchu Norsmena nie była aż tak artystycznie wykonana jak poprzednia.
Teraz był czas, aby pogromca woja w rdzawej zbroi się wykazał. Dwa celne ciosy toporzyska zmieściły się w ciasnych szczelinach zbroi Eckhardta, bez większych problemów ostrze topora dotarło do skóry i mięśni. W końcu ból spotkał też Schwartzhauta, który jedynie rozwścieczony przeszedł do kontry. W szale jego dwa zamachy nie dosięgnęły celu. Norsmen uśmiechnął się uchylając się przed ciosami, po chwili jego dobry humor przerwał kolejny trzask w nodze. Upadł, zobaczył jak jego noga poleciała w stronę kopca kości i czaszek.
- Przegrałeś. Pozwolę sobie przejąć twoje trofeum skoro cię pogromiłem. - Eckhardt wskazał na ciała pozostałych wojowników. Następnie dokończył żywota Norsmena skracając go o głowę.
Tak samo uczynił z pozostałymi czterema trupami.
- Pod Tron Czaszek! - krzyknął układając je obok siebie. |