Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2012, 15:21   #7
Dranheim
 
Dranheim's Avatar
 
Reputacja: 1 Dranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znanyDranheim nie jest za bardzo znany
Ze zleceniami bywało różnie; czasem przebiegały gładko bez żadnych niespodzianek, innym razem sytuacja wymagała interwencji z użyciem siły. Im więcej żołnierzy-najmeników znajdowało się na statku, tym szansa na swój udział właśnie w takiej sytuacji malała, co mogło odbić się później na jego formie. Z tego powodu większość czasu podczas międzygalaktycznych lotów spędzał na siłowni. Bardziej niż na zapoznawaniu się z pozostałymi członkami załogi, wolał spędzać czas na doskonaleniu swojego ciała, aby nie zawiodło go, gdy znajdzie się w sytuacji pozornie bez wyjścia. Takie już zresztą było jego zadanie - wspomaganie pozostałych członków załogi, nie rzadko idąc do walki w pierwszej lini. Dla niektórych takie zadanie byłoby katorgą, obowiązkiem z przymusu. Dla Shina było to coś całkowicie odmiennego. Był wdzięczny Malachiusowi za to, że pozwolił mu wyrwać się z wcześniejszego środowiska.
Gdy w słuchawce komunikatora zabrzmiał głos kapitana, Nakamura jak zwykle trenował.
- Przyjąłem. - Odpowiedział krótko, czemu towarzyszył stukot odkładanych na półkę hantli. Nie wiedział przez jak długi czas zdzierży siedzenie na statku, jednakże odmowa wykonania rozkazu nie wchodziła w grę. Od negocjowania był dowódca statku, a Jo-Ann jako ta bardziej opanowana i zdyscyplinowana może bardziej nadawała się do pełnienia roli obstawy podczas ustalania warunków umowy.
Zaraz po otrzymaniu komunikaty ruszył do swojej kajuty wyposażyć się w sprzęt. Dopóki nie było to konieczne, na pokładzie statku "Bumerang" poruszał się w zwykłych ciuchach. Po ubraniu kombinezonu i sprawdzeniu, czy nie będzie miał problemu z sięgnięciem po karabin, udał się na obchód.
 
Dranheim jest offline