Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2012, 15:08   #10
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
~ Znów to cholerne dziecko! A żeby je zaraz coś zeżarło! – pomyślał Schwartzhaut gdy jeleniogłowy znów wręczył mu niemowlę. Eckhardt obejrzał je ponownie szukając jakiegoś symbolu Khorne’a czy czegoś, ale to był zwykły bachor, nie miał w sobie nic szczególnego. Po chwili usłyszał trzask za sobą i zorientował się, że jest sam. Szaman uciekł do lasu, a jakaś wielka czerwona plama zbliżała się do niego rosnąć.

- Kolejne magiczne sztuczki? – zapytał sam siebie poirytowany i sięgnął do miecza.

Nie było to jednak konieczne. Widok jaki Eckhardt zobaczył sprawił mi przyjemność. Zamiast jakiegoś cholernego magika z tego krwistego wiru wyskoczył moloch. Bardzo przyjemne (według Eckhardta) zwierzątko. Teraz dopiero zrozumiał o co chodziło z głową byka. Zwierzoludzie go czcili? Jeszcze chwila i będzie wiedział o co tutaj chodzi.

~ Dziecko... co z tym dzieckiem?! - zastanawiał się Eckhardt. W końcu podał niemowlę molochowi, jakoś tak to czuł, że tak powinien uczynić. Ryczący bachor zaczął denerwować go bardziej niż przed chwilą. Bestia Khorne’a oddała mu przysługę. Potężne szczęki jednym kłapnięciem pochłonęły niemowle dając rozkoszną ciszę, bez wrzasków małego dziecka.

Eckhardt miał tak wiele pytań, ale nie zdążył ich zadać. Odwrócił się gdy tylko moloch zniknął w wirze. Padł pierwszy rozkaz do swojej nowej kompanii.
- Brać te bachory i chować je tak samo jak chowali was jak byliście mali. Mają z nich być potężni woje w przyszłości. Jak się nie uda, to będziecie mieć więcej żarcia dla siebie. Poić je krwią, nie jakimś tam dziewiczym mlekiem! – Eckhardt uważał, że od małego powinno się wpajać to co dobre, to co nieludzkie, to co jest od Khorne’a.

Gdy zwierzoludzie wykonali swoje polecenie Schwartzhaut myślał co mówi mu imię Aesherian. W sumie to nic. Polecenie brzmiało nabić jego głowę na sztandar. Eckhardt wrócił do ciała barbarzyńcy i podniósł jego włócznie.
- Z tego będzie zrobiony mój sztandar. Na to narżnę łeb tego skurwiałego elfika. – powiedział do siebie.

Trzeba było się dowiedzieć coś o tym długouchym. Dobrze byłoby udać się do miasta i tam zdobyć informacje kim jest. Po wydaniu kolejnych rozkazów, takich jak zorganiznowanie sztandaru, zajęcie się tymi dzieciakami i czekaniu tutaj na niego, sam Eckhard udał się do Obelheim. Tam prędzej ktoś będzie znał imię Aesherian.
 
Aeshadiv jest offline