A ja kolegę trochę rozumiem. Natura obdarzyła mnie niskim głosem, więc jak zaczynam odgrywać damę w opresji tudzież inną dziewicę księżniczkę do uratowania, wchodzę w wysokie tony, bo one przecież takim postaciom przynależą. W rezultacie dziewice nadgryzane przez smoka w moim wydaniu pieją piskliwie jak wykastrowane koguciki, a drużyna zamiast ratować, pokłada się ze śmiechu. Natury nie przeskoczysz
.
A tak serio już - odgrywamy w sesjach różne postacie. Obrzydliwych typków spod ciemnej gwiazdy, co byśmy ich w realu drugą stroną ulicy omijali. Gości o zasadach tak kryształowych, że aż nieludzkich.. Płeć? Płeć to naprawdę najmniejszy problem.