- Broń? Dla Ciebie? Dopóki mi nie udowodnisz, że takową utrzymasz w rękach i nie zrobisz nią krzywdy moim ludziom, to taką dostaniesz. Do tego czasu nic poza kijem nie będziesz miał w rękach. - Kapitan zmarszczył siwe brwi. Ręka spoczęła mu na głowni miecza, a palce pieszczotliwie zaczęły muskać skórę rękojeści.
- Walka. Tak Ci spieszno do walki? Tak szybko chcesz zginąć? Powiedz to tym, co nie wrócili ze wzgórza Heyden, gdzie walczyliśmy ZA NASZĄ I WASZĄ PSIA MAĆ WOLNOŚĆ! - na koniec ryknął a blizny pokryły się czerwienią. Ludzie wokół spojrzeli ciekawie w waszą stronę, ale najwyraźniej byli przyzywczajeni do tego widoku i tego krzyku.
- Będzie i walka - kontynuował Reinhard już dużo spokojniej. - Będzie dużo walki. Jeszcze będziecie błagać, by to się skończyło. A ja wtedy przypomnę Twoje słowa synu i będę je powtarzać aż nie ogłuchniesz.
Odwrócił się na chwilę do Was plecami. Przeszedł parę kroków i znów spojrzał na Was.
- Rekruci. To jak wam matka dała na imię po urodzeniu, bo będę Was nazywał Bucior i Wycior.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |