Ellfar czuł, że zaczyna się kolejny radosny dzień. Wszystko go bawiło-kobieta i jej szczurowate zwierzątko wyskakujące z płaszcza, oraz mężczyźni, łudzący się, że zostaną zauważeni przez ową piękność. Obserwował samotnego elfa, właśnie kończącego poranny posiłek. Rozpoznał w nim maga, wszystko przez tańczący płomyk świecy- magowie, często nieświadomie kontrolują żywioły w nieznaczny sposób. A może chciał na siebie zwrócić uwagę? Nie, przecież mają na to o wiele lepsze sposoby. Myślał, czy nie podejść do niego, poprosić go o pomoc, o użyczenie swojej wiedzy, ale wiedział, że magowie niechętnie dzielą się takimi rzeczami z 'zwykłymi ludźmi'. A nawet jeśli się zainteresują, to wymagają za to monet, albo złożenia jakieś dziwnej przysięgi. Za dużo Ellfar stracił na takich ludzi czasu i pieniędzy, żeby znowu popełnić ten błąd. A może on jest inny? Szybko odrzucił tę myśl, 'znowu się zacznie' pomyślał. Potrzebuje znaleźć potężnego maga, a tacy nie siedzą w tanich karczmach.
Lubił takie oberże,mimo iż piwo było paskudne, to można wysłuchać plotek, co czasem ułatwiało poszukiwania- czasem ludzie gadają o dziwnych błyskach, smrodzie, lub zmutowanych zwierzętach biegających wokół domostwa na obrzeżach wioski. Wtedy łatwo połączyć fakty, i zrozumieć, że ma się do czynienia z magiem. Jednak wszyscy których napotkał dzięki plotkom okazywali się zdziwaczali. Zostałby jeszcze dzień, ale i tak już zastał tu za długo.
Wstał, poprawił pusty plecak na plecach, chwycił łuk w rękę, i kupiwszy trochę chleba u karczmarza wyszedł w poranne słońce. Zauważył przed sobą maga, tego samego, którego obserwował w karczmie, idącego w stronę puszczy. Ellfar stracił dobry humor. Nie dość, że będzie musiał iść wolniej, żeby go nie wyprzedzić, to jeszcze będzie cały czas widział jego plecy.
Może to i dobrze? -Pomyślał. W końcu zobaczę czym tak na prawdę zajmują się magowie. |