Ogród był cichy i martwy. Z oddali dochodziły przytłumione głosy zachwyconych ludzi. Dla Kinga był to odległy świat, który oglądał jak przez mgłę. Bardziej wyraźne były dla niego dźwięki łamanych gałęzi i szeleszczących liści, które słyszał około stu metrów na wprost od siebie. Szedł w ich kierunku już od jakiegoś czasu. Broń była w pogotowiu, latarka ściśnięta lewą dłonią w każdej chwili mogła rozświetlić noc światłem UV, nerwy na całe szczęście trzymał jeszcze na wodzy... -Panie King - ktoś wołał - Panie Bishop, tfu King... -Tu jestem matole - wyprostował się rozumiejąc na co polował przez ostatnie kilkanaście minut - Tutaj! -Lord Meldrun wzywa... proszę za... mną... - kamerdyner wygrzebał się z krzaków i ledwo łapał dech w piersiach -Dobra, dobra. Syn, córka, czy brat? - spytał wprost -Ja... ja... nie wiem takich rzeczy...
Nawet nie czekał na dalsze wyjaśnienia po prostu ruszył w stronę budynku. Dla niego i tak był to służbowy wieczór. Pierwotnie miał ochraniać przyjęcie, teraz najwidoczniej pojawiła się kolejna wpadka lub eksces którejś z pociech Meldruna (do jego pociech wliczał też brata - najbardziej niesfornego bachora w całej zgrai).
Do pokoju wszedł z garścią przekąsek, które zgarnął z tacy któregoś z kelnerów. Wrzucając kolejną krewetkę do ust, kiwnął głową na powitanie i siadł na jednym z foteli. Historia, którą przedstawił Meldrun pasowała jak ulał do tego co zwykle mówił w podobnych sytuacjach. Córeczka zostawiła go na granicy skandalu a biedny lord nie wie co zrobić. Czasami King miał już tego dość. -Jakbyś powiedział to bym na nią miał oko - wrzucił do ust ostatnią krewetkę i odchylił się na fotelu - Tak... a zresztą skoro i tak ją widziano na piętrze. Może ktoś z Was - zwrócił się do reszty zgromadzonych - iść i tam i sprawdzić czy czasami nie umila czasu gościom? Ja w moich moro ciuchach i z bronią będę tam wyglądał jak awangarda oddziału szturmowego.
Bishop nie lubił wiele gadać jeśli nie widział w tym potrzeby (wojskowe przyzwyczajenia) a tutaj potrzebne było działanie. Dlatego od razu zaproponował plan. -Ja w tym czasie skoczę za budynek, od strony ogrodu są balkony. Może tam gdzieś siedzi? Jeśli to tylko miłosna eskapada to pewnie zaraz będziemy tutaj razem z Twoją córką - zwrócił się do lorda - Jeśli nie to zacznę szukać śladów w ogrodzie.
__________________ Regulamin jest do bani.
Ostatnio edytowane przez Volkodav : 08-10-2012 o 22:37.
Powód: literówka
|