Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2012, 22:32   #6
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
Ogród był cichy i martwy. Z oddali dochodziły przytłumione głosy zachwyconych ludzi. Dla Kinga był to odległy świat, który oglądał jak przez mgłę. Bardziej wyraźne były dla niego dźwięki łamanych gałęzi i szeleszczących liści, które słyszał około stu metrów na wprost od siebie. Szedł w ich kierunku już od jakiegoś czasu. Broń była w pogotowiu, latarka ściśnięta lewą dłonią w każdej chwili mogła rozświetlić noc światłem UV, nerwy na całe szczęście trzymał jeszcze na wodzy...
-Panie King - ktoś wołał - Panie Bishop, tfu King...
-Tu jestem matole - wyprostował się rozumiejąc na co polował przez ostatnie kilkanaście minut - Tutaj!
-Lord Meldrun wzywa... proszę za... mną... - kamerdyner wygrzebał się z krzaków i ledwo łapał dech w piersiach
-Dobra, dobra. Syn, córka, czy brat? - spytał wprost
-Ja... ja... nie wiem takich rzeczy...
Nawet nie czekał na dalsze wyjaśnienia po prostu ruszył w stronę budynku. Dla niego i tak był to służbowy wieczór. Pierwotnie miał ochraniać przyjęcie, teraz najwidoczniej pojawiła się kolejna wpadka lub eksces którejś z pociech Meldruna (do jego pociech wliczał też brata - najbardziej niesfornego bachora w całej zgrai).

Do pokoju wszedł z garścią przekąsek, które zgarnął z tacy któregoś z kelnerów. Wrzucając kolejną krewetkę do ust, kiwnął głową na powitanie i siadł na jednym z foteli. Historia, którą przedstawił Meldrun pasowała jak ulał do tego co zwykle mówił w podobnych sytuacjach. Córeczka zostawiła go na granicy skandalu a biedny lord nie wie co zrobić. Czasami King miał już tego dość.
-Jakbyś powiedział to bym na nią miał oko - wrzucił do ust ostatnią krewetkę i odchylił się na fotelu - Tak... a zresztą skoro i tak ją widziano na piętrze. Może ktoś z Was - zwrócił się do reszty zgromadzonych - iść i tam i sprawdzić czy czasami nie umila czasu gościom? Ja w moich moro ciuchach i z bronią będę tam wyglądał jak awangarda oddziału szturmowego.
Bishop nie lubił wiele gadać jeśli nie widział w tym potrzeby (wojskowe przyzwyczajenia) a tutaj potrzebne było działanie. Dlatego od razu zaproponował plan.
-Ja w tym czasie skoczę za budynek, od strony ogrodu są balkony. Może tam gdzieś siedzi? Jeśli to tylko miłosna eskapada to pewnie zaraz będziemy tutaj razem z Twoją córką - zwrócił się do lorda - Jeśli nie to zacznę szukać śladów w ogrodzie.
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 08-10-2012 o 22:37. Powód: literówka
Volkodav jest offline