Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2012, 11:50   #7
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Abraham ubrał na bal swój brunatny surdut, wąskie spodnie oraz długie buty ze srebrnymi klamrami. Suma sumarum przedstawiał sobą schludny choć nie ostentacyjny widok. Na miejsce przyjechał wynajętą karetą. Dźwigając się z pluszowego siedzenia, rzucił przez okienko woźnicy srebrną monętę. Zaraz już wtopił się w tłum przed ogromną rezydencją rodziny Meldurm. Jako jedyny tutaj nie nosił maski. Plotki głosiły, że jego płuca są niczym stalowe miechy i w zasadzie było to prawdą. Abe co chwila zanosił się zduszonym kaszlem, gdyż jego układ oddechowy od lat był skażony osadem będącym wspomnieniem przeszłych eksperymentów. Stężenie dwutlenku węgla oraz siarki w powietrzu było dla niego śmieszne.
Unikał rozmów, zazwyczaj trzymając się na dystans i ograniczając się do obserwacji z kieliszkiem szampana w dłoni. Dobrze wiedział, że nie brakuje tu takich jak on. Czyli tych, którzy przyszli na bal z towarzyskiej konieczności, aby nie wypaść z londyńskiej elity, nie dlatego, żeby komuś personalnie zależało na smarkuli czy jej ojczulku. Z tego, co już słyszał, Pilckerton wziął sobie jakąś młódkę z fabryki. Pewnie po prostu ma czym oddychać - temu facetowi nie potrzeba więcej niż mieć co ścisnąć. Nie aprobował tego typu mariaży. To jakby rozcieńczyć silną zasadę. Można, tylko po co? Bardziej intrygowały te doniesienia o morderstwach, choć takie rzeczy zdarzały się w tych sferach periodycznie. Ktoś przeszkadzał w przetargu na budowę gmachu dla lokalnego barona - trafiało do niego wino z niespodzianką. Inny skarżył na łapownictwo - budził się z nożem w plecach. Bywa.
Abraham został wezwany do gabinetu wraz z trójką znajomych. Zdarzyło się im sprzedać to i owo. Primo, był tu nieokrzesany Bishop. Prywatnie Roche zastanawiał się dlaczego w ogóle jest dopuszczany na salony tak prosty człowiek jak ów osobnik. Z drugiej strony ten nie miał w zwyczaju przynudzać niczym archetypowa, błękitna krew. Wręcz przeciwnie, był konkretny w relacjach z innymi. Kenna stanowiła bardzo pewną siebie jednostkę, o której życiu mówiło się dużo i barwnie. ,,Chytra lisica, trzeba będzie na nią uważać" - pomyślał alchemik. Henry'go kojarzył jako podejrzanego mężczyznę, który potrafi dużo mówić, jednocześnie nie przekazując niczego, co naprawdę myśli. Zdarzało im się wymienić parę słów oraz pohandlować. Wydawał się być równie cyniczny, co Abraham, jednak nie znaczyło to, że czuł z nim jakąkolwiek więź. Cóż, podsumowując tą trójkę, mógł trafić gorzej.
Odczekał, kiedy inni skończą mówić, spokojnie spoglądając na gospodarza. Co te ojcostwo robi z człowieka? Gówniara pewnie puszcza się z jakimś nadzianym gogusiem, a ten ma ją pewnie za definicję niewinności. W ogóle, gdyby zaprosił go z podobną sprawą ktoś inny, Abraham głośno zaśmiałby się z trywialności problemu. Jednak Meldurm wiele znaczył w mieście, także gość nie okazał nic, co mogłoby zdradzić pogardę wobec sytuacji. Nie pozwalając, aby kamienna mina zdradziła choć cień emocji, zapytał:
- Z całym szacunkiem dla tutejszego personelu, ale ktoś z tak ordynarną aparycją... - mimowolnie spojrzał również na Bishopa - ...winien zwrócić uwagę wielu osób. Czy jest pan pewien swojej służby? Może ktoś ostatnio zachowywał się podejrzanie? Niczego nie insynuuję. Po prostu trzeba przewidzieć każdą możliwość. Tymczasem dowiedzmy się od pana Henry'ego jak wyglądał ten zagadkowy jegomość. Ja sam mam zamiar zróbić mały obchód na górnych piętrach. Nie ma co zwlekać i niepotrzebnie przeciągać tej uroczystości.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 09-10-2012 o 12:48. Powód: kosmetyka
Caleb jest offline