- O proszę, proszę. Niemowa się odezwał. Berthold powiadasz - kapitan zwrócił się do młodzika. - I kolejny, który chce do ręki coś więcej niż kij. A ja już myślałem, że tacy wyginęli na niedawnej wojnie.
Reinhard westchnął.
"...być ciekawie nie mogę się doczekać pierwszej walki..."
- Słyszałem - powiedział kapitan. - Pierwsza walka. Tak. To już niedługo. - po czym dodał. - Dziś zostaniecie zakwaterowani w naszych koszarach. Po południem zaczniemy małą rozgrzewkę. A od jutra pełne ćwiczenia. I nie chcę słyszeć narzekań. Jeśli chcecie biadolić, to nie chcę was widzieć. Jeśli wytrzymacie - zamienię wam życie w piekło. I jeszcze mi podziękujecie w chwili, w której nie chciałbym byście się znaleźli. KAPRALU! - krzyknął do stojącej nieopodal grupki żołnierzy. Na jego okrzyk zbliżył się młody, rudowłosy człowiek.
- To są nowi rekruci. Dajcie im miejsce do spania i obiad. Po południem chcę ich widzieć tutaj gotowych do ćwiczeń. Jasne?
- Tak jest panie kapitanie - kapral strzelił obcasami i skinął wam głową.
Kapitan odszedł wolnym krokiem w stronę schodów z dziedzińca na krużganek i zniknął za jednymi z drzwi.
- To nieźle trafiliście, rekruci - zaczął kapral. - Jestem Jensen. Kapral Jensen. Chodźcie za mną, to pokażę wam, wasze kwatery. Za godzinę mamy obiad. Potem chwila przerwy i musicie zjawić się na placu. Jeśli się spóźnicie, to cały regiment będzie miał przesrane, a chłopaki bardzo nie lubią, jak przez nowych zarywa się nocki. Dlatego starajcie się nie podpadać, bo będzie źle. A teraz chodźcie - i machnął ręką w kierunku sporej wielkości bramy, prowadzącej pewnie do części mieszkalnej przeznaczonej dla żołnierzy
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |