Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2006, 00:22   #7
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Mistrz wyszedł z komanty. Podążyliście za nim. Weszliście w szeroki korytarz, który poza kamiennymi ścianami nie wyróżniał się niczym szczególnym. Kroki jest doskonale słychać, choć nie mistrza Aldophusa. Nie udało się zobaczyć wam innych ludzi czy nawet bytności kogokolwiek. Nic nie niosło się korytarzem - od dźwięków kroków innych niż wasze po rozmowy. Zmierzacie w stronę zakrętu korytarza skąpanego w jaskrawym świetle dnia. Czujecie powiew powietrza na policzkach. Mag spojrzał się w waszą stronę, jakby się upewniając, że jeszcze za nim idziecie.
Korytarz przechodzi w krużganek, ograniczony z jednej strony drewnianą barierką. Za nią widać w dole placyk, tłum ludzi oraz dolatującą woń spalenizny.
- Tu macie przedsmak tego, co dzieje się z tymi, którzy schodzą z drogi czarodziejstwa i spadają w czarnoksięstwo. Baczcie by moc nie uczyniła tego samego z Wami - głos mistrza zabrzmiał jakby z boku, ale nie miało to w tej chwili znaczenia, bowiem tam w dole, widzicie, jak powoli zajmuje się cały stos przygotowany by spalić kogoś przywiązanego do pala.

Tłum zaczyna żywo reagować. Podnoszą się okrzyki aprobaty oraz wściekłości. Lecą w stronę stosu jakieś przedmioty, tłum jakby chciał przyspieszyć palenie i pozbyć się postaci, którą właśnie ogarnia płomień. Widać, że jej, bądź jego, głowa zwisa bezwładnie, jakby już był nieprzytomny zanim jego ciało owionął ogień. Tłum gniewnie mruknął widząc bierną postawę palonego.
Sami też czujecie rosnącą w was werwę. Nie jest to jeszcze uczucie silne, ale zauważalne. W miarę jak płomienie chciwie połykają ostatnie wolne skrawki drewna oraz ciała, rośnie również wasz apetyt na jeszcze więcej emocji. Syk płomieni zdaje się szydzić z was i podburzać do działania. Trzask pierwszych węgli brzmi jak plucie w waszą stronę.
- Chodźmy już. Już wiele widzieliście, a aqshy jest silny w tym miejscu. Chodźcie, chyżo.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline