Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-10-2012, 22:06   #10
RoboKol
 
Reputacja: 1 RoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodzeRoboKol jest na bardzo dobrej drodze
Jak zrozumieć wolność? W końcu wszyscy jesteśmy w mniejszym, czy większym stopniu wolni? A może wolność to nie swoboda w działaniu, lecz coraz mniejsze ograniczenia? Idąc tym tropem, najwyższa władza jest najbardziej wolna, a ludzie, którzy tę władzę wybierali - i mieli wolność obiecaną - są niewolnikami systemu, który sami sobie narzucili. Czyli wolność nie istnieje? No dobra, nie ma wolności absolutnej. Ale można zrzucić okowy, w których było się zamkniętym przez całe życie, by spróbować czegoś innego. By przejść do więzienia obok, gdzie strażnicy są bardziej mili, a spacerniak wydaje się nieporównanie większy od poprzedniego.
Taką właśnie nową wolność spróbował osiągnąć David Park gdy tylko usłyszał jeden taki artykuł. Usłyszał, bo oczywiście nikomu nie chciało się drukować tak, by palce chłopca mogły w spokoju wyczuć litery.
Wszystko miał przygotowane. Teraz tylko trzeba było się wydostać. No właśnie, wydostać...
Raz, dwa, trzy, cztery... Na szczęście potrafił w miarę dobrze liczyć. Przechodził tym korytarzem tysiące razy i ilość kroków drogę znał na pamięć, a jednak na wszelki wypadek wspomagał się ilością kroków. W końcu głupio byłoby wpaść na ścianę.
Dobrze, jakoś to poszło. I...
- A ty co tu robisz, zdechlaku?
Serce chłopaka stanęło na chwilę. Gdyby nie to, że był śmiertelnie skupiony, a jego psychiki w tamtym momencie nie mógłby zburzyć nawet rozpędzony czołg, to Park padłby na zawał, a przynajmniej goniłby za swoim przerażeniem. Ale tak się nie stało, przynajmniej nie w tym scenariuszu zdarzeń.
David nawet się nie obrócił w stronę Boyle'a i jeszcze jakiś ludzi. Co im powiedzieć? Jakie kłamstwo tu najlepiej pasuje? Wychodzi na fajkę? Nie, nie uwierzą, że on pali. A nawet gdyby, to kazali by mu wyskakiwać z papierosów, których on nie ma. Za kłamstwo oberwałby jeszcze. To co innego? Powiedzieć: "Siemka, zwiewam, zostawiam was samych w tym zasranym więzieniu?" Nie, to nie pasuje do Davida. To co? Myśl, myślenie to podstawa!
- Uciekam. Mam dość życia w klatce. - Powiedział cicho z zamiarem kontynuowania swojej ucieczki. Nic go nie mogło tej nocy zatrzymać. Ani nic.
Nastąpiła chwila konsternacji, niedorostki nie spodziewały się chyba takiej odpowiedzi. Właściwie, chyba w ogóle nie spodziewały się odpowiedzi.
- A jak niby chcesz to zrobić? - w głosie Boyle’a David usłyszał coś jakby niedowierzanie, ale też nutkę niepewności.
Nie chciało się mu teraz tłumaczyć całego planu... Zresztą duża jego część była po prostu założeniami. Tak więc...
- Mam plan. Przygotowywałem się kilka miesięcy. Nie chcę dłużej siedzieć w tym więzieniu. - Gdzie wszyscy mają mnie za dziwoląga, pomyślał, ale tego nie dodał. - Coś jeszcze? Mam jakby napięty terminarz, więc... - Sugestywnie dał krok do przodu.
- Hej, hej, hola, stary - Boyle zatrzymał Davida. - Chyba nie myślisz, że damy przejść takiej okazji koło nosa? Idziemy z tobą. - Jego tak zwana asertywność tylko dodatkowo poddenerwowała Park'a.
- To znaczy... - Zwątpił na chwilę David. - Gdzie chcecie iść? I jak? Przecież nie jesteście do tego przygotowani. - Próbował zniechęcić do ucieczki, chociaż zapewne i tak mu się nie uda. - I niby dlaczego miałbym was wziąć ze sobą?
- A masz jakiś wybór?
- W sumie, to... nie. Tylko bądźcie cicho, nie chcę, by nas ktoś usłyszał. - Zgodził się ostatecznie David.
Ruszył przed siebie. Był gotowy na uciszanie swoich "towarzyszy podróży". Ale nadrzędnym celem było kontynuowanie planu. I ucieczka!
 
__________________
Jak obudzić w sobie wielkość, gdy jest ona niezbędna?
RoboKol jest offline