Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2012, 18:37   #6
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Karczma wciśnięta w kępę rozłożystych, wiekowych dębów wyglądała zachęcająco. Co prawda, szary kamień przywieziony z nad rzeki Matu pokrył się już dawno ciemnozielonym mchem, otulającym każdą ścianę gospody, a drewniana dachówka poczęła murszeć pozwalając ciężkim kroplom, przy każdej ulewie dostawać się do środka, jednak oferowała solidne schronienie dla wędrowców, a to w tej okolicy było rzadkością.

Gdyby ktoś podróżujący leśnym traktem zajrzał przez okopcone okno, nie wchodząc do środka, dojrzałby ogień, trawiący grube bale drewna, zawsze wesoło szumiący w kominku, dodający otuchy podróżnym i ogrzewający zmarznięte członki. Izba nie była duża, wystarczała jednak, aby każdy siedział wygodnie nie narzekając na ścisk. Dębowe stoły porozrzucane niczym kostki do gry zapełniały pomieszczenie. Każdy z nich o czterech nogach, topornie wbitych w podłogę wydawał się raczej karykaturą mebla.

Przy jednym z owych stołów siedziała zamyślona kobieta.
Od tak wielu dni była już w drodze, że nieomal nie pamiętała zapachu Lawendowych Wzgórz. Słodkiego, wonnego aromatu, który osiadał na odzieży, we włosach i przenikał w głąb skóry.
Westchnęła cichutko z tęsknotą, żując powoli świeży chleb z miodem i popijając mlekiem.
Świat migotał w odwiecznym cyklu przemian i ponownie po gorącym lecie wielkimi krokami nadeszła jesień. Poranki były rześkie, a matka natura malowała krajobraz całą paletą ciepłych barw. Jej podróż do Wieży Czterech Wichrów zdawała się nie mieć końca.

„…Tylko tam znajdziesz odpowiedzi na nurtujące cię pytania moje dziecko…”

Słowa Vilgara tak wyraźnie zabrzmiały w jej głowie, że aż odwróciła ją szybkim ruchem szukając wzrokiem ojca na sali. Niestety nie było go.

Dziewczyna zmarszczyła na chwilę czoło jakby walcząc ze swoją niecierpliwością i w końcu zagadnęła karczmarkę o dalszą drogę. Wieści nie były pomyślne. Przyjdzie jej zejść z głównego traktu i nocować pod gołym niebem. Nie martwiła się o wygody. Las mógł je zapewnić całkiem wygodny odpoczynek, jednak samotna kobieta w dziczy była sporą pokusą dla tutejszych łobuzów. Widziała te natrętne spojrzenia jakimi obdarzali ją mężczyźni tutaj w gospodzie. Lecz rumieniec, który palił jej lica, nie wynikał z zawstydzenia. Te spojrzenia budziły w niej gniew. Gniew i obrzydzenie.

Niloufar niecierpliwie trącała Nenę noskiem, domagając się porannego pożywienia. To na chwilę odwróciło jej uwagę. Skruszyła kawałek chleba, a łasiczka skwapliwie pochłonęła oferowane jej smakołyki.

- Później upolujesz sobie coś w lesie mój łasuchu. Za chwilkę ruszamy. -powiedziała cicho do zwierzątka

Nena przyjrzała się jeszcze raz wszystkim biesiadnikom. Widziała jak dwóch mężczyzn opuszcza gospodę osobno, widziała jak skacowany niziołek pałaszuje ze smakiem smażone jajka. Uśmiechnęła się pod nosem na ten ostatni widok. Młodemu niziołkowi śmiesznie trzęsły się uszy kiedy tak zajadał. Zupełnie jak kiedyś jej samej, kiedy Vilgar gotował przepyszną zupę z młodych kłączy...

Tęsknota ponownie szarpnęła ją za serce. Zerwała się z ławy prawie strącając z niej płaszczem dzban z resztką mleka. W ostatniej chwili zdołała go schwycić i ponownie ustawić na stole. Lekko zawstydzona wywołanym zamieszaniem skinęła ręką na karczmarkę. Uregulowała należność za pobyt, zebrała rzeczy i swobodnym krokiem ruszyła w kierunku wyjścia. Dzień był słoneczny i ciepły. Trzeba było wykorzystać przyjazną aurę i nadrobić drogi. Dość czasu zmitrężyła już przy śniadaniu.

Nie uszła nawet kilku kroków kiedy za plecami usłyszała wołanie…
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 14-10-2012 o 18:40.
Felidae jest offline