Welf
Welf usiadł w samym rogu karczmy, w jej najciemniejszym kącie. Nie lubi miasta, nie lubi karczm i tego miejskiego przepychu, o wiele lepiej czuje się w lesie. Nawet w tym towarzystwie wyglądał dziwnie, nieczęsto widuje się druida w mieście. Jest elfem, ale jego ciemnoczerwona karnacja wyraźnie odróżnia go od elfów zamieszkujących rozległe tereny Vast. Ubrany w skórzane szaty naszywane kośćmi i kłami zwierząt z sokołem siedzącym na ramieniu zwracał uwagę na siebie w tak dużym mieście. Dopiero tu w karczmie w tym dziwnym towarzystwie mógł po raz pierwszy od momentu opuszczenia lasu poczuć się trochę swobodniej. Duży drewniany kij oparł w kącie o ścianę, beznamiętnie spojrzał na swoich towarzyszy, przeniósł wzrok na pusty kufel piwa. Piwo, choć zimne nie smakowało tak dobrze jak alkoholowe wywary z dodatkiem ziół, które sam sporządzał, ale cóż sam z własnej woli zdecydował się wyruszyć. Spojrzał na karczmarza i wymownym gestem wskazał, że jego kufel jest pusty. Jego towarzysz sokół nie czół się tak swobodnie jak Welf. Usiadł na belce pod stropem bacznie przyglądając się temu dziwnemu towarzystwu.