Eik - Sirhill! właśnie Sirhill, - krzyknął niemal Eik trochę poirytowany swoją niepamięcią - czułem, że dobrze zacząłem… miałem je na końcu języka, dzięki za przypomnienie. Postaram się tym razem lepiej zapamiętać Twoje imię.
Cała ta sprawa z elfim imieniem trochę go zawstydziła, ale miał nadzieję, że jakoś z tego wybrnął i że już naprawdę dobrze je zapamięta. - Sirhill, Sir-hill - powtórzył jeszcze parę razy w myślach - Zrobiło mu się gorąco, więc pośpiesznie pociągnął kolejny spory łyk piwa. - Jeżeli to miało oznaczać "tak", to cieszę się - powiedział do elfa. - Znam więcej knajp, niż ludzi mieszkających w Altdorfie. Ci, którzy mogliby mnie odwiedzić, nie zrobią tego, bo siedzą w koszarach, jest mobilizacja, a ja nie mogę się na razie zaciągnąć. Jak się biega przez kilka lat z oddziałem po całym Reiklandzie, nie ma czasu na prywatne znajomości. Wy jak na razie jesteście jedynymi osobami, z którymi zamieniłem więcej niż parę słów w tym miesiącu. Jeszcze trochę i bym ześwirował, dlatego cenię sobie wielce nasze spotkanie, bo już prawie zapomniałem języka w gębie. Niczego nie oczekuję od was oprócz towarzystwa i tego, że nie będę żałował swojej decyzji z jakiegoś względu. Gdyby Sirhill mnie nie zagadnął - uśmiechnął się, bo udało mu się utrwalić to imię w pamięci - , to pewnie tłukłbym się teraz z kimś po gębie, na co pierwotnie miałem ochotę wchodząc tutaj, ale w tej sytuacji chętnie z tego zrezygnuję.
Jeżeli zadowala Was moja propozycja, to kończmy swoje piwa i zbierajmy się powoli, kawałek drogi przed nami, a jeżeli nie, to wskażę Wam drogę i kilka karczm, a sam przejdę do swojego planu A. – skrzywił się na ta myśl. - Ale powiedz Sirhilu dlaczego wróciłeś sam? Czy Twoja przyjaciółka obawia się ludzi i woli tkwić tam na deszczu sama? |