Nawet do kanałów dobiegał odgłos bębnienia deszczu, obecnie słabnącego. Wcześniej woda falowała nie powodując zbyt wielkiego wpływu na łódkę, aczkolwiek po deszczu, przybyło o wiele więcej wody w kanale i prąd wody zaczął przyśpieszać, powodując, iż łódka powoli, acz nieubłaganie zaczęła się oddalać od przystani. Twe poszukiwania "tajemnego przejścia" nic nie dały. Ściana widocznie była tylko dotykana, ale w odpowiednich sekwencjach; naruszone były jedynie poszczególne cegły. Pochodnia była jedynie zwykłym kawałkiem drewna, palącym się jaskrawo zielonym blaskiem, jednakże jej blask był nieefektywny, dawał niewiele światła. Wszystko skąpane w szmaragdowym blasku sprawiało wrażenie niezgłębionej tajemnicy... Gdybyś tylko przybiła łódkę do przystani, a przynajmniej wzięła list...
__________________ Popierajmy Arcyksiężną Milly! |