Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2007, 17:29   #6
MisieK666
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dawno nic mnie tak nie wkurzyło jak ta nieudana ucieczka od psów Luskańskiej rady. A wszyscy wiedzą, że wkurzenie Gahna nie należy do rzeczy łatwych. I jeszcze ta rana na głowie. Normalnie bym się nią nie przejął bo po wizycie u Reyusa wszystko byłoby w porządku(Zresztą, takie małe gówno zszyłbym sobie sam) tyle, że żadna z tych głupich pind-strażników nie chciała mi tej rany przemyć nawet. Co za tym idzie podczas tygodniowego rejsu, oprócz sporych mdłości, widziałem wszystko na czerwono. Szał.

Kiedy zrzucali nas ze statku chętnie zająłem się jednym ze strażników. Biedak, zmarł jeszcze zanim zdążył spaść i skręcić sobie kark...

Na Yuan-ti nie zwracałem uwagi. Rozmową z nim zajęli się już Viliathen i Mortius. Ja się nim zajmę jak już nas uwolni.
He, he... biedaczysko.