-OMG! Jaki syf w ryju...-Orgix z trudem dźwignął się na swe przykrutkie nogi. Kilkuletnie, ciążące sadło - atrybut, a zarazem brzemię każdego szanującego się gracza CS'a - uparcie przebijało się przez warstwy dresu, by w końcu ujrzawszy światło dzienne, wespół z wystającymi łonowcami z ulgą odetchnąć świeżym, czystym powietrzem. - Łeb napierdala jak po kilku nockach w Tibi. -Z niepokojem rozejrzał się po pomieszczeniu.
"Bunkry to to nie są..."
-Eee... - "Gdzie mój notebook?!" - Eee... - "Gdzie PsP?!" - Eee... - "Telewizor i konsola?!" - Eee... - "Moje pornole!" - Chyba żem pomylił pokoje!
Postąpił nieznaczny, chwiejny krok w stronę wyjścia majaczącego gdzieś na przeciwnym końcu pomieszczenia. Przez moment próbował sobie przypomnieć wydarzenia z zeszłej potańcówy...
Telefon od mamy i standardowe: "Tak, umyłem zęby. Uprałem majtki. Podwieczorek i kolacja zjedzona. Tak mamo. Dobrze mamo. Nie, to muzyka w radiu. Wiesz przecież, że nie piję. Też Cię kocham. Pa! - A chuj ci w dupe!"
A potem impreza... Chyba przesadził z tym bimbrem. Wyrwał jakąś wioskową dziewoje na nowiutkiego smarFUNA z Playa?
Paczka prezerwatyw była nietknięta... Telefon zresztą też. To samo tyczy się portfela, jointów i zapalniczki. Kiepski wieczór...
Nagle uświadomił sobie, że całe ręce i koszulę ma ufajdane jakim czerwonym chujstwem.
Ostrożnie obwąchał zaschniętą ciecz, a następnie skosztował.
-To nie ketchup... - A szkoda bo był głodny. Na kacu zawsze dużo żre. - Coś... Jakby krew? Dziewicza?
Z głębokiego zamyślenia wyrwał go głos... Jak mu tam było? Andrzeja? Bez namysłu odpowiedział:
-To nie komputer tylko zajebisty notebook firmy Apple, RETARDZIE! I ja go nie wyłączyłem tylko wygasiłem! Sraki od tych schabowych dostałem, a ładowarki nie miałem bo się spaliła... Kto kurwa smażył jajecznice na moim sprzęcie?! |