- Hmmm - przeciągnęła się i mlasnęła, alkohol, nic nowego. Coś lepkiego na rękach, tym bardziej. Jakieś męskie głosy dookoła? Są. Czyli wszystko w jak najlepszym porządku. Otworzyła oczy i rozejrzała się powoli.
- Hm - to było nowe. Otoczenie nie napawało optymizmem. Towarzystwo nieciekawe. Jak ona się tu w ogóle znalazła? A to lepkie na rękach to krew. Obejrzała dłonie z jednej strony, potem z drugiej, powoli, dokładnie, co miała pod paznokciami? Jeżeli z kimś się pobiła, to powinny być włosy, albo skóra. Ostatnio kiedy starła się z sobowtórką Marilyn wykasływała blond kudły jeszcze przez tydzień. Przynajmniej nie musiała się obawiać połamanych paznokci, jej tipsy były niemal tytanowe, najlepsze jakie można kupić, czarne, długie i zabójcze. Uśmiechnęła się do siebie.
Poprawiła gorset i pończochy, zapięła poluzowany pasek w bucie. Spojrzała spod sztucznych rzęs na towarzyszy niedoli. Ciekawe, ilu wczoraj przeleciała?
- Hm - wciąż miała majtki. To dopiero niepokojące zjawisko. Coś było nie tak.