Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2012, 22:56   #2
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Godzina do wyjścia z Osnowy. Teraz. Głos Luciusa, donośny i czysty, prowadził zaśpiew psalmu o bezpieczne dotarcie na miejsce powtarzane przez zebranych żołnierzy.

Byłem zaskoczony decyzją Lorda Kapitana, kiedy postanowił wesprzeć "zasobami ludzkimi" 412 Cadiański regiment Gwardii Imperialnej. Dowództwo pokazało spis oddziałów i okazało się że jest zbyt mało duszpasterzy. Idealna sytuacja dla pobożnego Rogue Tradera jakim jest Marius Traxis, który ma zawsze na pokładzie sporo duchownych. Nie tylko zrobił coś dobrego, ale jeszcze dał Gwardii to czego potrzebowała. To było jednak to. Ruszyliśmy do walki ze znienawidzonym Arcywrogiem. Nareszcie nowa krucjata zasłana mi przez Świętego Drussusa zaczęła nabierać tempa.

Odezwały się dzwonki, kiedy wkroczyłem do niewielkiej sali w której miałem przeprowadzić nabożeństwo. Dźwięk dzwonków, którymi potrząsł Wikary Lucius Bonitatis szybko przebrzmiał. Spojrzałem na twarze ludzi do których plutonu byłem przydzielony. W końcu modlitwa dobiegła końca. Przywitałem zgromadzonych.

Dla zwykłych ludzi jestem olbrzymem i w wielu miejscach muszę się schylać, aby nie zawadzać łysą głową w przejściu. Dobre ponad dwa metry, szeroki w barach, proporcjonalna budowa ciała... po prostu sylwetka niczym u barbarzyńcy z dzikich światów. Jako, że jest to oficjalne nabożeństwo przywdziałem swój pełen rynsztunek - doskonale wykonany pancerz karapaksowy z wysokim kołnierzem. Płyty są ułożone tak iż przypominają prymitywne zbroje z prastarych czasów. Na wielu z nich znajdują się pieczęcie czystości zawierające modlitwy lub skromna heraldyka. Uzupełnieniem do pancerza jest wypływająca spod niego szata oraz potężny, okuty tom znajdujący się na grubym łańcuchu którym jestem przepasany. Widać, że do pleców mam przypięty magnetycznym zaczepem wielki młot.

Odpiąłem łańcuch i otworzyłem księgę na jednej z zaznaczonych stron. Trzymając tom w jednej ręce rozpocząłem pierwsze czytanie.

- Pierwsza Księga Krucjaty Angeviańskiej. Rozdział czwarty. - odezwałem się potężnym głosem - "I oto zbliżała się chwila, kiedy mieliśmy ponownie zaistnieć w Materium. Na całym pokładzie brzmiały głosy Duchów Maszyny ostrzegających nas o..."

Przeczytałem relację Lorda Militanta Angevina z przybycia na skraj obszaru, który znamy dzisiaj jako Sektor Calixis. Podczas czytania podnosiłem wzrok na gwardzistów. Kiedy skończyłem zacząłem przewracać karty, a Lucius zaintonował kolejną pieśń, w której prosiliśmy Imperatora o ochronę przed Immaterium. Kiedy i ta pieśń ucichła podjąłem znów.

- W imię Imperatora, Złotego Tronu i Świętej Terry. Słowa Testamentów Sebastiana Thora...

Czytam kolejny fragment o walce ze złem jaką prowadził Wielki Święty. O przepędzaniu plugawych mocy Chaosu z imperialnych światów i przywracanie na nich Światła Imperatora, Zbawcy Ludzkości.

- Amen. - zakończyłem.

Potem żołnierze stanęli na spocznij. Zamknąłem księgę i przełożyłem łańcuch z powrotem przez ramię.

- Bracia i siostry. Już za kilkanaście minut opuścimy Immaterium i pojawimy się w pobliżu Bront. Wszyscy zdołali się zapoznać z informacjami o tym świecie. Nasz cel jest jasny i taki jak zwykle. Bronić Imperium przed wrogami Imperatora i odwdzięczyć się za dobroć jaką nasz Zbawca nam okazał tysiące lat temu. - uśmiech wykwitł na moim surowym obliczu - Jako że zdołaliście przetrwać z nowym kapelanem swoją pierwszą podróż mam dla was pewien prezent z tej okazji.

Odwróciłem się do Luciusa, a ten podniósł metalową skrzynkę ustawioną pod ścianą i podał mi ją. Odpowiedziałem mu skinieniem głowy i otworzyłem pojemnik. Podszedłem powolnym krokiem odwracając skrzynię w kierunku pierwszego rzędu. Wewnątrz znajdował się stosik małych metalowych odznak wybitych w metalu. Miały formę imperialnej aquili i zawierały w sobie malutkie przezroczyste fioleczki.

- Niech każdy weźmie po jednym. To Symbole Pielgrzymów wybite na Wartowniku. Każdy z nich zawiera w sobie kroplę wody z głównej świątyni Kultu Drususa Wojownika. Niechaj wraz z Imperatorem czuwa nad nami wszystkimi.

Wchodzę w tłum, powolnym krokiem, aby każdy mógł wziąć po jednym emblemacie. Potem wracam, jednak zatrzymuję się przy naszym psykerze.

- Dla Ciebie zaś mam jeszcze jeden podarek. - rzekłem wsuwając do skrzyni i wyciągając jeszcze jedną odznakę.

Była to aquila na której piersi znajdowało się otwarte oko z herbu Adeptus Astra Telepathica.

- Zawiera w sobie olejek z kaplicy Świętego Rybela Gortha zwanego Stróżem Mroku. Był psykerem który swoją służbą i bezinteresownym poświęceniem zyskał największą z Łask Imperatora. Również niechaj Święty Rybel czuwa nad tobą.

Potem wróciłem na swoje miejsce i podałem skrzynkę Luciusowi. Zdjąłem z pleców swój młot i trzymając go w jednej ręce wyciągnąłem go przed siebie.

- Powtórzmy nasze przysięgi i wyznajmy naszą wiarę.

Odmawiam z żołnierzami, którzy idą za moim przykładem wznosząc broń, kolejną z oficjalnych formułek nabożeństwa. Oręż który trzymam w ręki lekko mi ciąży, jednak jest to mój prawdziwy przyjaciel. Broń która pozwoliła mi pokonać niezliczonych wrogów.

Od razu na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest zwykły kawał plastali czy adamantu. Obuch składa się z dwóch czaszek połączonych na burtach imperialnym orłem, pociągniętym złocistym lakierem. Długie stylisko, szczelnie owinięte, pozwala trzymać go zarówno jedną jak i oboma rękoma. Broń jest opatrzona kilkoma pieczęciami czystości.

- Boże nasz Imperatorze i wszyscy Święci! Wy poświęciliście swoje żywota, aby wywyższyć Ludzkość i zachować nas od złego! Usłyszcie nasze wołanie! Spójrzcie na nas przychylnie w Świętej Misji jakiej się podejmujemy, jako i wy się jej podjęliście! Napełnijcie nas swoją mądrością, swoją siłą i odwagą! Ześlijcie na naszych wrogów strach, niechaj drżą przed Waszymi wysłannikami! Niechaj drżą przed nadchodzącym ciosem! Niechaj drżą przed naszym Słusznym Gniewem!

Chwyciłem młot oburącz i oparłem na głowni czoło pogrążając się w cichej modlitwie. Po paru minutach bezgłośnej inkantacji rozłożyłem ręce.

- Błogosławię was Światłem Imperatora! Niechaj wasze serca pełne Jego Chwały! Niechaj wasze dusze zahartowane w Płomieniu Wiary nie ugną się przed mocą Arcywroga! Bądźcie nieugięci, twardzi i bezlitośni wobec tych, którzy odwrócili się od Jego Światła! Albowiem kto nie chce przyjąć Światła Pochodni, ten musi przyjąć jej Ogień! Idźcie i nieście Jego Słowo, Jego Wolę i Jego Gniew!

Żołnierzom przez moment się mogło się wydawać, że emanuję jakąś dziwną aurą. A może to refleksy światła na pancerzu? Uczucie i złudzenie zniknęło w mgnieniu oka. Wikary Lucius zadzwonił na znak zakończenia nabożeństwa.
 
Stalowy jest offline