Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2012, 01:57   #3
maeliev
 
maeliev's Avatar
 
Reputacja: 1 maeliev nie jest za bardzo znany
Laurel był niespokojny. Ostatniej nocy kilkukrotnie wracała do niego w śnie postać Pani- nie uważał zaś tego za dobry znak; zrezygnował więc z łóżka i medytował do świtu. Choć ostatecznie noc, którą spędził w domu swojej przyjaciółki Urd-Kai, minęła bez żadnych sensacji, poranek nie przyniósł mu pocieszenia.
W pylistym powietrzu Klatki wisiało nieuchwytne napięcie, jak gdyby jakiś niewidzialny cień powoli spowijał ulicę za ulicą, zatruwając mieszkańców Sigil rozdrażnieniem i nerwową atmosferą. Kilka godzin włóczył się bez celu, często oglądając się przez ramię, w końcu jednak miał dosyć; zaszył się w kącie przy jednym z wielu straganów z bełtem, porozsiewanych w okolicy Miejskiego Gmachu Rozrywki. W ponurej atmosferze wychylił kilka kufli, rozmyślając o przyjaciółce, której od kilku dni nie widział i rozważając próbę odnalezienia jej w siedzibie jej frakcji, Stronnictwa Doznań. Ostatecznie stwierdziwszy, że gdyby nie miała nic lepszego do roboty zapewne pokazałaby się w domu, zrezygnował więc. Kiedy zostało mu już zaledwie dwa razy po pięć miedziaków, podjął włóczęgę po mieście.
Mijając jakiegoś abishai splunął soczyście tylko po to, by za chwile zbesztać się za to w głowie; moment prostackiej słabości zwalił na karb bełta. Posłuchał ulicznego grajka. Chwilę przysłuchiwał się wymianie wyzwisk między grupką obdartusów a parą Twardogłowych, którą jednak ukróciło pojawienie się liczniejszego patrolu tych ostatnich. Czuł się coraz gorzej.
Ostatecznie turpistyczny humor, który go pochłaniał, kazał mu udać się w kierunku Zbrojowni; miało odbyć się tam dziś jakieś przyjęcie czy też wiec, o którym usłyszał kilka dni temu. Towarzystwo Tonących pasowało mu dziś jak ulał, w ogóle, może to tłum był lekarstwem na jego humor... Żeby choć znalazł coś do roboty! Bezczynność wpędzała go w podły nastrój, w mieszku świeciło pustkami, a życie na garnuszku Urd-Kai, choć nie zrobiła mu o to nigdy ani cienia wymówki, bynajmniej nie poprawiała jego stanu.
Jakiś czas później dołączył do tłumku pod Zbrojownią.
Trzymał się z boku, starannie unikając biesiego towarzystwa. Zdziwił się na widok sporej grupy przybyłych tu przedstawicieli Harmonium (Twardogłowi goszczący spokojnie u Tonących! To było coś.) Z ponurej zadumy wyrwali go Longbarrister i Pentar, których słowa zainteresowały go z kilku powodów- po pierwsze, praca, po drugie tajemnica, zawarta w przemówieniu faktola Straży Zagłady, po trzecie słowa mefita, które w nieuchwytny sposób kojarzyły mu się z jego własnym niepokojem. Tonący wyciągają rękę do Harmonium? Coś się kroiło. Coś dużego.
No i ten statek! Na jego widok obieżysferskie serce Laurela aż podskoczyło; bez wahania skierował się w jego stronę, nie mając absolutnie nic przeciwko, żeby w wyniku jakiegoś nieporozumienia pojazd odcumował chwilę po tym, jak postawi nogę na jego pokładzie. Aż się uśmiechnął na tę myśl. Z szacunkiem, wynikającym z czci należnej jego mentorom, kiwnął głową mijanej kobiecie githzerai odzianej w fiolet; dostrzegłszy w jej włosach opalizujący blask karach, odruchowo powiódł dłonią po wiszącym na jego ramieniu sarongu.
Ale oto wkraczał na pokład Planarnej Łajby.
 
__________________
I'm a broken pony on the carouselle of life
maeliev jest offline