Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2012, 18:30   #486
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Ogień palił i oczyszczał. Wzmagał Siłę. Widział jak Sally zmienia się najpierw w pierwotną moc, jak on sam zadaje ciosy które człowieka rozerwałyby na strzępy. Ogień szalał wokół uderzał falami w kryształ, który nic nie robił sobie z ich wysiłków.
Przeciwnie, Boone zrozumiał że zostali oszukani, że to diabelstwo drwi sobie z nich. Zrozumiał lecz za późno. Sally odchodziła na jego oczach. Boone zaskowyczał jaszczurzym gardłem, uderzy ł jeszcze raz z całych sił, chcąc zatrzymać wchłanianie kobiety przez coś co przecież dało jej moc...
Desperacko chcieli powstrzymać to co się tutaj działo w tym miejscu. Zezwierzęcenie, upodlenie ludzi. Mordowanie ich i torturowanie. Przegrali. Nie mogąc dotrzymać słowa danego Barrowowi zniszczyli ich dając choć kres parodii istnienia. Teraz na jego oczach Sally zamieniła się w popiół a on umierał. Nie sięgał do mundury, do kieszeni na piersi. Tego przecież już nie było. Tylko zielonkawa jaszczurcza skóra. Ich widok miał przed oczami, tak jak namiastkę tej która mu ich przypominała.
Przegrali.

Błysk oślepił go przeszywając oczy igłami bólu. Ocknął się wśród ruin, popiołów i zgliszczy. Koszmarna istota która stanęła przed nim drwiła z niego, pluła jadem. On nie chciał tych darów, pieprzonego pazura. Zarażono go tym jak chorobą.
- Łżesz. Człowiekiem się być nie przestaje. Nawet jak takie sukinsyny jak ty depczą ich jak robaki pod butami. Chcesz tego, prawda? - Podsunął mu pod oczy swój pazur. – Jeszcze jedna kropla do potęgi. Jeszcze jedna rasa pod obcasem. Weź to, zabierz ode mnie.

Rozglądnął się wokół. To dzieło tego Azathotha o którym mówiła Sally? Tak wygląda cały świat, wszystko co znał?
Upadł na kolana, zgarnął do obcej dłoni garść popiołu.
- Zabierz to ale zamknij bramę. Nie wpuszczaj go tu. – Istota górująca przed nim miała taką moc? Mogła to w ogóle uczynić? Nie miał pojęcia. Wiedział jedno. On już nie chciał dłużej istnieć. Nieśmiertelny i szalony wśród zgliszczy. – Lepiej dla wszechświatów? Może i tak, nie wiem. Nie jestem filozofem i nie będę cię przekonywał. Jeśli masz taką moc – zrób to. Jeśli nie – spojrzał na niego. – To pierdol się, razem z nimi wszystkimi.
 
Harard jest offline