Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2012, 19:18   #2
Yzurmir
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Nie ― odparł usłużny głos. ― Wyruszymy natychmiast, o, centurionie!

Głos należał do thoertiańskiego mężczyzny około trzydziestu lat. Miał on czarne, krótkie włosy, szczupłą twarz z wąskim podbródkiem, dość spory nos, który zdawał się nieco za duży jak na jego głowę, i przenikliwe spojrzenie. Był chudy i wysoki, a nosił krótką, skórzaną tunikę, na którą założona była poobijana zbroja ze stalowych pasów, z jakiej przed laty słynęły dzielne legiony Thoeru. Przy pasie miał miecz.

Tak naprawdę mężczyzna mógłby zadać parę pytań ― na przykład czemu Marcus Filo wybrał do wykonania tej misji przynajmniej w części wstrętnych cudzoziemców, takich, którzy zapewne napadli na konwój w pierwszej kolejności! Ale nie chciał, żeby to zabrzmiało, jakby w jego opinii centurion nie wiedział, co robi. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz chciał, było obrażenie swojego pracodawcy, tym bardziej, że to mógł być początek jego kariery w siłach Trejanusa. Bycie najemnikiem było dobre, ale to nie to samo, co stanowisko w armii. Może nawet, z czasem, mógłby zostać oficerem albo członkiem prywatnej gwardii... Próby odbudowy Cesarstwa podejmowane przez Gubernatora dawały takie możliwości.

Musiał jednak przyznać, że to zadanie samo w sobie nie podobało mu się bardzo i chętnie wymieniłby je na jakieś inne, gdyby tamto także dawało perspektywę uzyskania osobistej wdzięczności centuriona. A nuż się okaże, że jacyś bandyci czy barbarzyńcy, albo ci odmieńcy żyjący w lesie, o których się czasami słyszy, zaatakowali transport, porwali, co się dało, i ponownie schronili się w puszczy. On spędził w dziczy... cóż, nie wiedział dokładnie, ale musiały to być całe lata. Najchętniej nie wracałby tam już nigdy. Potyczki z niechętnymi nowej władzy barbarzyńcami albo rozprawianie się z bandami złodziei, albo zbieranie podatków od ludzi, którzy nie chcieli się dzielić pieniędzmi z wybranymi prawowicie urzędnikami ― byle w zasięgu schronień ludzkich ― to było coś, czym mógłby się zająć. Ta wyprawa nie wiadomo gdzie... musiał przyznać, budziła w nim lekki strach. Za dużo wycierpiał tam, wśród drzew, gdzie chronił się przed potworami...

Ale nic z tego, o czym myślał, nie wypowiedział na głos. Tkwił tylko w pozycji na baczność, czekając aż inni także postanowią wyjść.
 
Yzurmir jest offline