Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2007, 16:39   #2
Esco
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Co za wdzieczny temat.

Zatem napisze jak widze to ja, ze swojej perspektywy starego pragmatyka i sceptyka

Ciało wampirów jest martwe zatem pomijamy temat fizycznego zblizenia, jako że u wampirów nastapił pełny zanik nie potrzebnych narzadów - a co za tym idzie narzadów reprodukcyjnych (nie sa przecierz w stanie spłodzic potomstwa). Ale co w takim razie z miłościa?

Miłość, która przez wieki była natchnieniem artystów i poetów, jak dzisiaj wiadomo, to tylko działanie odpowiednich hormonów. Naukowcy odkryli, że gdy człowiek jest zakochany czuje, że gotów jest wzbić się w górę - to dlatego, ze go zalewa - niby powódź - substancja chemiczna, zwana fenyloetyloaminą. To ta substancja może wywołać przyspieszone bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku, czyli najzupełniej fizyczne, objawy zakochania. Miłość przypomina stres, ponieważ wywołuje podobne reakcje chemiczne.

Naukowcy stwierdzili też, że euforia, która ogarnia zakochanych jest skutkiem przepływających przez ich organizmy takich substancji, jak dopamina czy norephetamina. Są to podobno "cioteczne siostrzyczki" amfetaminy. To właśnie te substancje są odpowiedzialne za to, że człowiek zakochany żyje w pewnym oszołomieniu, nie czuje głodu ani zmęczenia, jest bardzo aktywny i gotowy do poświęceń, do walki o ukochaną i do popełnienia każdego szaleństwa. Niestety, miłosne uniesienia przemijają, ponieważ na wydzielającą się fenyloetyloaminę można się uodpornić, a po upływie 2-3 lat organizm nie jest w stanie wyprodukować jej tyle, aby zapewnić człowiekowi stan ciągłego zakochania. Oznacza to koniec namiętności, koniec szaleństwa i koniec wielkiej miłości. Jednak po 3 latach tej fenyloszaleńczej substancji, która nas oszałamia, organizm zsyła w zastepstwie dobrotliwą endorfinę, do wytworzenia której wystarcza sama obecność partnera, byśmy się czuli szczęśliwi, bezpieczni i byli dla siebie życzliwi.

Każdy dziś zakochany pewnie będzie czytał o tym rozkładaniu miłości na czynniki pierwsze z mieszanymi uczuciami. Wolelibyśmy aby nasze sercowe przeżycia, pozostały tajemnicą, żeby w odniesieniu do naszych przeżyć - dla każdego przecież jedynych i niepowtarzalnych - nie działały wspólne dla wszystkich mechanizmy.

Ale jak to sie ma do wampirów? Z jednej strony - ich organizm nie wytwarza hormonów (bo jak napisalem we wstepie, odpowiedzialne za to narzady uległy nekrozie), zatem ta ludzka, "chemiczna" miłość powinna być dla nich niedostępna. Jednak skoro wampiry pomimo braku hormonów potrafia odczuwać stres pomimo braku adrenaliny (której nie wytwarzaja ich martwe nadnercza), to czemu nie miałyby odczuwać podobnej pod wzgledem reakcji chemicznych miłości? Tym bardziej, ze naukowcy odkryli te prawdy dopiero niedawno. Do dzis nie wiadomo, dlaczego ludzkie ciało reaguje tak gwałtownie na widok tej, a nie innej osoby. Być może nie istnieje na to żadne naukowe wytlumaczenie?
 
Esco jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem